To i ja dopiszę swoje wynurzenia dotyczące wyboru, a był on długi i połączony z wykańczającymi rozterkami po czym nagle "łup", jak olśnienie: to będzie CBF'ka.
Poważnie pisząc to po paru tygodniach marzeń i pomysłów z cyklu "co to ja nie kupię" doszedłem do wniosku że nie mam piętnastu lat i kręconych zębów, więc nie potrzebuję nic szpanerskiego, nie zostanę też raczej demonem prędkości więc nie ma mowy o ścigu, mimo paru pierwszych siwych włosów na choppera jestem zdecydowanie za młody, a poza tym jako rasowy antytalent w zakresie mechaniki wszelkiej maści pojazdów przydałoby się coś mającego opinię sprzętu niezawodnego.
No i do tego coś dla początkujących a jednocześnie nie takie całkiem małe żeby po pierwszym sezonie się nie znudziło bo kasy na to żeby zmieniać motory co chwilę to nie mam.
I tak szukając w gąszczu różnych typów i marek wychodzę ci ja pewnego dnia z mojego bloku i oczom moim ukazuje się stojąca dwie klatki dalej maszynka będąca ni mniej ni więcej tylko srebrną CBF'ką 600S (czy A nie pomnę ). I myślę ja sobie: oż Ty, będę miał taką !
Przy okazji - ktoś z Was parkował zeszłego lata srebrną CBF600 na Nowym Prokocimiu w Krakowie?
No i po przeglądnięciu danych tego typu, opinii na różnych forach i zasięgnięciu języka u różnych bardziej obeznanych ode mnie w temacie wybór padł na Hondę CBF 600S.
Podczas szukania konkretnego wozu siedziałem też przy okazji na paru innych maszynach, ale na przykład na cebulce siedziało mi się jakoś tak jak na kurze więc mnie nie przekonała. A na tym to od razu jakoś tak fajnie i wygodnie I od razu bananek i wszystkie inne opisywane przez Was wyżej objawy szału związanego ze znalezieniem tej jednej, jedynej i wymarzonej Hondy.
No i w skrócie to tyle, tak już trzy miesiące sobie jeździmy przyzwyczajając się do siebie. I nadal jest fajnie, nawet więcej niż fajnie