przez Piotrek » Śr sie 28, 2013 6:53 am
ja jezdziłem motocyklami od dzieciaka- najpierw motorower po podwórkach, potem juz legalnie po ulicach, potem, jako nastolatek i student, motocykle "dorosłe" , ale w tamtych czasach to były 125 - 250 cm3 . Zdarzyły mi sie wywrotki małe, lekko poobijać, ale bez szaleństw, bo predkosci male, przyspieszenia znikome itp. Potem mialem przerwe długa (wiadomo, dorosle zycie, dzieci, fundusze itp) i przed 40.ką wrocilem do motocykli - kupiłem sobie nowy motocykl. Nie mialem na nim zadnej wywrotki, szlifu, niczego, wiec nie zniszczylem nowej maszyny. ale ja byłem obyty z motocyklami, wiele lat doswiadczenia i chociaz dluga przerwa to cos jednak zostalo.
jezeli jednak byłbym zupelnie nowym rajderem to na podstawie moich obecnych doswiadczen uwazam, ze najlepiej kupic uzywany spokojny motocykl, np. 500, nabrac doswiadczenia na przyjaznym motocykliscie motocyklu, wybaczajacym błedy, zaliczyc male gleby, lekko go poobijac, przy mniejszej wartosci to nie tak bardzo szkoda, a jak nabierze sie doswiadczenia to kupic cos wiekszego i znowu poprobowac. A docelowy motocykl kupic po kilku sezonach, nowy, jak juz wiesz, co na pewno chcesz miec. I wtedy mozna go popieszczac i doposazac. Mi w moim brakuje ABS i wiekszej choc lekko terenowej dzielnosci, ale to wiem po kilku sezonach.
moze sie tez zdazyc tak, ze uznasz, ze to cale motocyklowanie to nie dla Ciebie i odpuscisz sobie, wtedy szkoda forsy na nowy motocykl, duza strata na wartosci przy sprzedaży. Znam takie przypadki - moda na nowy motocykl, kryzys wieku sredniego, wiedza teoretyczna z gazet, perspektywa zlotow, no bo kumple maja, a w praktyce okazuje sie niewygodne, zimno, nuda, pada deszcz, zona marudzsi i dajemy spokoj. Kolega tak po roku sprzedał nowiuskiego, w pelni doposazonego Vstroma, z kompletem ubran, kaskow itp. (niestety spoznilem sie z kupnem wtedy)