Ja ustawiam zawsze nieco luźniej niż podaje instrukcja.
W praktyce wygląda to tak, że łańcuchem mogę dotknąć do spodu wahacza (łańcuch dotyka wahacza po jego naciśnięciu, ale nie obija się o wahacz i nie wisi jak luźne gacie).
Takie ustawienie sprawia, że nic nie strzela, nie wyje, oraz mogę zrobić z 10-15 tyś km przebiegu bez potrzeby naciągania (łańcuch nie ma tendencji do ciągłego rozciągania). Korektę naciagu robię dopiero wtedy, gdy ewidentnie łańcuch zaczyna szarpać z powodu nierównomierności wyciągnięcia.
Powyższe stosowałem od kilku lat - w CBF, w kilo-szerszeniu, i teraz także w Cebuli. To mi się sprawdza
W Trampku mam jeszcze luźniej, ale tam to z racji dużego skoku zawieszenia.