Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Dział poświęcony motocyklom szosowo turystycznym

Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Postprzez smieciitp » Pn sie 24, 2020 12:00 am

Witam,

Piszę z kilkoma pytaniami, mam nadzieję, że będziecie w stanie pomóc.

Opiszę jak wyglądał cały ostatni przebieg wydarzeń, żeby łatwiej można było wyciągnąć odpowiednie wnioski.

W tamtym roku zakupiłem pierwszego czterosuwa – Honda CBF250. Jako, że był to pierwszy zakup i wiedziałem, że kupując coś starszego można się nieźle naciąć, to postanowiłem kupić coś mniejszego i w miarę taniego. Zdawałem sobie sprawę, że pewnie przy pierwszym zakupie sporo dołożę. Jak się potem okazało kupiłem moto z zaspawaną zębatką napędową i uszkodzonym alternatorem. Mechanik do którego zawiozłem moto, dziwił się, że ktoś to w ogóle dopuścił do ruchu. Powymieniał sporo rzeczy i jazda rzeczywiście była o wiele przyjemniejsza.

Miesiąc temu postanowiłem zrobić sobie jakąś większą trasę – od Zakopanego po Suwałki. 2 tyg przed wyjazdem wymieniłem filtr i olej. Weszło go niecałe 1,5l gdy bagnet zaczął wskazywać max.
Prawie całą trasę przejechałem bez większych problemów. W drodze powrotnej postanowiłem się zatrzymać na kilka dni w Krk, po czym ruszyłem w drogę do domu. W trakcie jazdy przydarzyło się coś dziwnego – motocykl zgasł w trakcie jazdy mimo cały czas działającej elektryki. Zjechałem na pobocze i po trzeciej próbie zapalił gdy dodałem trochę gazu. Nie jestem pewien, ale już chyba wtedy zwróciłem uwagę na trochę inny dźwięk dochodzący z silnika. Do miejsca docelowego zostało mi jakieś 60km, więc postanowiłem dojechać i przyjrzeć się temu dokładniej na miejscu.
Niestety dalej było jeszcze gorzej, gdy zostało około 30km, ewidentnie dało się słyszeć, że silnik pracuje zdecydowanie głośniej niż zwykle, dodatkowo charakterystyczny szum zakłócany był – nie klekotaniem, ale lekkim metalicznym dźwiękiem. Nie zapaliła się żadna kontrolka, więc postanowiłem dojechać do końca. Im dalej jechałem tym bardziej dało się odczuć spadek mocy. Jakimś cudem dojechałem, ale dźwięk na samym końcu trasy był już naprawdę lekko straszny.

Gdy silnik ostygł, poszedłem do garażu i na pierwszy ogień sprawdziłem olej. Gdy odkręciłem mocno zassany korek, pojawił się zapach jakiejś spalenizny czy coś w ten deseń. Szybko włożyłem bagnet lecz po wyciągnięciu było zupełnie suchy. Uzupełniłem czym prędzej olej i odpaliłem moto. Dźwięk był zdecydowanie bliższy oryginałowi, lecz dało się słyszeć takie metaliczne stukanie w górnej części głowicy. Jako że wszystko działało postanowiłem go trochę rozruszać i wybrałem się na jak się potem okazało bardzo krótką przejażdżkę. Moto reagował znacznie lepiej, przyspieszał normalnie, lecz po 500m usłyszałem trzask i dźwięk jakby pękniętego łańcuszka. Aktualnie po naciśnięciu startera słyszę pracujący silniczek rozrusznika i dziwny szum. Teraz zastanawiam się, czy warto dokładać do tego sprzętu, czy lepiej szukać czegoś innego. Bo szczerze już za dużo w niego wrzuciłem, albo tylko mi się wydaje.

Moto kupiłem za niecałe 4k pln, ale za wymianę wielu rzeczy- alternator,regulator, hamulce, łożyska, akumulator, opony, napęd, filtry, oleje dałem kolejne 2,5k :/ Nie uśmiecha mi się dopłacanie kolejnych 2k+.

Zebrało się kilka pytań, jeśli znacie odpowiedź na jakiekolwiek to zapraszam do podzielenia się swoją wiedzą/opinią.

1. Gdzie w Hondzie CBF250 jest kontrolka braku oleju? Szczerze nie mogę znaleźć takiej info. Jeśli serio jest, to dlaczego mogła nie zadziałać?

2. Czy to możliwe, że w niecałe 2500km motocykl 'pożarł' 1,5l oleju?! Dodam tylko, że nie był żadnych wycieków, zawsze z rana patrząc na postoju wszędzie było sucho.

3. O czym świadczy działający rozrusznik, ale kręcący się bez żadnego oporu, nie powodujący poruszaniem tłoka?

4. Jeśli ten dodatkowy stukot to panewki to czy w ogóle opłaca się ten moto naprawiać? Jak przeglądam ceny niektórych warsztatów, to cena samego połowienia silnika zaczyna się od 800zł. Więc czuję że z robocizną i częściami cena znowu poszybuje powyżej 2k.

5. Czy jeśli po takim zatarciu silnika, naprawiona zostanie sprawa z rozrusznikiem, to można bezpiecznie poruszać się takim pojazdem? W sensie w nowym sezonie zakupię sobie zapewne nowy moto, ale żal tak po prostu pozbywać się tego, a gdyby dało radę nim jeździć to bym sobie go wyrejestrował i przynajmniej do lasu na grzyby mógł skoczyć :P

Co doradzacie w takiej sytuacji?
Z góry dzięki za odpowiedzi!

Pozdrawiam!
smieciitp
Nowicjusz
 
Posty: 13
Dołączył(a): N sie 23, 2020 3:00 pm
Imię: Marek
Motocykl: Honda CBF250
W siodle: <100 kkm

Re: Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Postprzez Turos » Pn sie 24, 2020 6:53 am

Zlej ten olej który wlałeś i sprawdź ile tam jest opiłków.
Można gdybać, ale bez organoleptycznego obejrzenia co się w środku stało nie za bardzo można coś wróżyć. Trzeba sprawdzić czy rozrząd nie przeskoczył.
Skoro pracował na sucho to nie brzmi zbyt optymistycznie.
czy 1,5l na 2,5k km to dużo - IMO tak, w CB125 zrobiliśmy trasę Warszawa-Mazury na weekend poszwędać się po okolicach i nie trzeba było nic dolewać. Pękło tylko 1000km, ale ubytków żadnych nie było.
...be brave like those Soldiers who die in a battle...
Avatar użytkownika
Turos
Nightmare
 
Posty: 7617
Dołączył(a): Pn lip 09, 2012 7:26 am
Lokalizacja: Otwock koło WWA
Wiek: 35
Imię: Robert
Motocykl: FZ6 Fazer
W siodle: <100 kkm

Re: Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Postprzez buczekpan » Pn sie 24, 2020 7:53 am

Obawiam się, że naprawa nie będzie tania. Jeśli masz możliwość, to rozkręć trochę silnik i może ustalisz co padło. Jeśli są duże straty, to musisz policzyć czy lepiej naprawiać, czy sprzedać jak jest i kupić drugi.
Może poszukaj instrukcji serwisowej i jeśli czujesz się na siłach, możesz postarać się naprawić samemu.

Ten sam silnik był chyba montowany w XR 250
Varadero XL125 -> CBF600SA
Avatar użytkownika
buczekpan
Miłośnik
 
Posty: 617
Dołączył(a): Pn lis 27, 2017 9:06 am
Wiek: 43
Imię: Paweł
Motocykl: CBF 600SA
W siodle: <100 kkm

Re: Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Postprzez smieciitp » Pn sie 24, 2020 9:31 am

Turos Wiem, że nie brzmi to zbyt optymistycznie. Zrobię to jak tylko jak wrócę na wieś, niestety musiałem zostawić wszystko na miejscu. Co do tej ilości oleju, to do głowy mi nie przyszło, że po tygodniu jazdy może go zabraknąć.

buczekpan Że naprawa nie będzie tania to raczej pewne :/ Ale za bardzo szkoda mi tych wszystkich nowych części, które zostały tam wrzucone ledwie 8 miesięcy temu. Ten silnik z XRa chyba nie ma elektrycznego startera, bo widziałem kiedyś tematy, że przekładali właśnie z CBF'ki. Rozejrzę się, ale coś czuję, że lepiej będzie kupić kompletny drugi egzemplarz i mieć przynajmniej części na wymianę.

Napiszę do kilku serwisów jakie mają terminy. Jak się okaże, że zbyt długie to sam się wezmę za rozkręcanie. A chciałem tylko na spokojnie do końca sezonu pojeździć bo i tak za kilka miesięcy wyjeżdżam z PL. Ehh życie...
smieciitp
Nowicjusz
 
Posty: 13
Dołączył(a): N sie 23, 2020 3:00 pm
Imię: Marek
Motocykl: Honda CBF250
W siodle: <100 kkm

Re: Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Postprzez Avalon » Pn sie 24, 2020 3:37 pm

Jeśli silnik stanął "na dębowo" to rozrusznik nie zakręcił by w ogóle. Chyba że padł układ sprzęgła startowego.
KPF3E1100.png
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
Malcolm Young RIP 1953-2017
Avatar użytkownika
Avalon
Fanatyk
 
Posty: 3097
Dołączył(a): N paź 16, 2011 4:17 pm
Lokalizacja: Dawniej Wa-wa, teraz wieś na Mazowszu
Wiek: 59
Imię: Grzegorz
Motocykl: CBF1000A '8
W siodle: 100-200 kkm

Re: Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Postprzez zbyhu » Pn sie 24, 2020 3:45 pm

Spuść olej z silnika i zobacz co wyleci.
Jak będą opiłki w oleju, to wtedy nie naprawisz tego silnika.

Z opisu wynika, że z braku oleju zatarły się panewki. Dalsza próba jazdy doprowadziła do grubej katastrofy. A jakiej to trudno powiedzieć - albo urwał się korbowód, albo łańcuszek rozrządu, albo spotkał się tłok z zaworem i silnik stracił całkiem kompresję (skrzywiony zawór, dziura w tłoku).

Nawet jeśli to co wyżej piszę się nie wydarzyło, to jeśli uszkodzeniu uległ czop wału od pracy na zatartej panewce, to wału nie naprawisz.

Spuszczaj olej i patrz co wyleci.
Obrazek
Avatar użytkownika
zbyhu
Nightmare
 
Posty: 7386
Dołączył(a): Pt wrz 03, 2010 6:14 pm
Lokalizacja: Rybnik
Wiek: 40
Motocykl: CBF1000, Tiger900GT
W siodle: >300 kkm

Re: Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Postprzez Avalon » Pn sie 24, 2020 3:48 pm

Może zerwał sie wieloklin na rozruszniku
KPFBE1200A.png


Dziwne że rozrusznik kręci bez żadnego oporu.

Jeśli zatarł się wał lub tłok w cylindrze, to rozrusznik raczej by nie zakręcił.
Nawet jeśli zerwał się łańcuch rozrządu, to zawory spotkają się z tłokiem - rozrusznik też nie powinien zakręcić.

Pękł korbowód i rozrusznik kręci samym wałem ?

Trzeba rozbierać i sprawdzać po kolei.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
Malcolm Young RIP 1953-2017
Avatar użytkownika
Avalon
Fanatyk
 
Posty: 3097
Dołączył(a): N paź 16, 2011 4:17 pm
Lokalizacja: Dawniej Wa-wa, teraz wieś na Mazowszu
Wiek: 59
Imię: Grzegorz
Motocykl: CBF1000A '8
W siodle: 100-200 kkm

Re: Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Postprzez buczekpan » Pn sie 24, 2020 4:12 pm

Na początek zrzuć pokrywę i zobacz czy łańcuszek rozrządu jeszcze jest cały.
Póżniej zrzuć dekiel i kluczem postaraj się zakręcić wałem. Najlepiej wcześniej wykręcić świece, to nie będzie kompresji.
Nakład pracy niewielki, a już coś powie. Albo jest miazga, albo nie będzie aż tak źle.
Varadero XL125 -> CBF600SA
Avatar użytkownika
buczekpan
Miłośnik
 
Posty: 617
Dołączył(a): Pn lis 27, 2017 9:06 am
Wiek: 43
Imię: Paweł
Motocykl: CBF 600SA
W siodle: <100 kkm

Re: Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Postprzez smieciitp » Pn sie 24, 2020 10:36 pm

Dzięki Panowie za odpowiedzi!

Otrzymałem info z dwóch warsztatów, że przy takiej awarii nie obejdzie się bez rozbioru silnika, a jeśli będzie połowienie to naprawa na pewno nie zamknie się w 2k pln. :/ Dlatego pozostaje już tylko zająć się tym na własną rękę.
Tak czy siak kiedyś chciałem w nim pogrzebać, ale nie spodziewałem się, że będzie to tak szybko.

Zrobię jak mówicie. Spuszczę olej, poszukam opiłków, a potem po kolei rozbiorę silnik na części pierwsze.
Szczerze to nawet nie kojarzę, czy po tym strzale jechałem bez kompresji już, ale na pewno musiałem wrzucić luz, aby móc zacząć go pchać, więc może coś jeszcze ze skrzyni chociaż zostało.

Czy jest ktoś w stanie potwierdzić, że w tym modelu serio nie ma kontrolki od oleju? W manualu w opisie kontrolek nie ma o tym żadnego info, a w dziale o oleju, jest aby sprawdzać codziennie, więc zawaliłem na maksa :/

Niestety dopiero na weekend zajadę na wieś i wtedy na pewno nie omieszkam podpytać co począć z tym co tam zastanę.

Póki co dzięki!
smieciitp
Nowicjusz
 
Posty: 13
Dołączył(a): N sie 23, 2020 3:00 pm
Imię: Marek
Motocykl: Honda CBF250
W siodle: <100 kkm

Re: Czy uśmierciłem swoją Hondę CBF250?

Postprzez -patrick- » Wt sie 25, 2020 6:20 am

a czy po przekręceniu kluczyka nie pojawia się kontrolna od oleju? w pozycji zapłon powinny zaświecić się wszystkie kontrolki.
Avatar użytkownika
-patrick-
Nightmare
 
Posty: 4715
Dołączył(a): Pn cze 17, 2013 7:23 am
Lokalizacja: Poznań
Imię: Patryk
Motocykl: KTM 1290 SAT
W siodle: <100 kkm

Następna strona

Powrót do Szosowo - turystyczne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości

cron