Witam,
Piszę z kilkoma pytaniami, mam nadzieję, że będziecie w stanie pomóc.
Opiszę jak wyglądał cały ostatni przebieg wydarzeń, żeby łatwiej można było wyciągnąć odpowiednie wnioski.
W tamtym roku zakupiłem pierwszego czterosuwa – Honda CBF250. Jako, że był to pierwszy zakup i wiedziałem, że kupując coś starszego można się nieźle naciąć, to postanowiłem kupić coś mniejszego i w miarę taniego. Zdawałem sobie sprawę, że pewnie przy pierwszym zakupie sporo dołożę. Jak się potem okazało kupiłem moto z zaspawaną zębatką napędową i uszkodzonym alternatorem. Mechanik do którego zawiozłem moto, dziwił się, że ktoś to w ogóle dopuścił do ruchu. Powymieniał sporo rzeczy i jazda rzeczywiście była o wiele przyjemniejsza.
Miesiąc temu postanowiłem zrobić sobie jakąś większą trasę – od Zakopanego po Suwałki. 2 tyg przed wyjazdem wymieniłem filtr i olej. Weszło go niecałe 1,5l gdy bagnet zaczął wskazywać max.
Prawie całą trasę przejechałem bez większych problemów. W drodze powrotnej postanowiłem się zatrzymać na kilka dni w Krk, po czym ruszyłem w drogę do domu. W trakcie jazdy przydarzyło się coś dziwnego – motocykl zgasł w trakcie jazdy mimo cały czas działającej elektryki. Zjechałem na pobocze i po trzeciej próbie zapalił gdy dodałem trochę gazu. Nie jestem pewien, ale już chyba wtedy zwróciłem uwagę na trochę inny dźwięk dochodzący z silnika. Do miejsca docelowego zostało mi jakieś 60km, więc postanowiłem dojechać i przyjrzeć się temu dokładniej na miejscu.
Niestety dalej było jeszcze gorzej, gdy zostało około 30km, ewidentnie dało się słyszeć, że silnik pracuje zdecydowanie głośniej niż zwykle, dodatkowo charakterystyczny szum zakłócany był – nie klekotaniem, ale lekkim metalicznym dźwiękiem. Nie zapaliła się żadna kontrolka, więc postanowiłem dojechać do końca. Im dalej jechałem tym bardziej dało się odczuć spadek mocy. Jakimś cudem dojechałem, ale dźwięk na samym końcu trasy był już naprawdę lekko straszny.
Gdy silnik ostygł, poszedłem do garażu i na pierwszy ogień sprawdziłem olej. Gdy odkręciłem mocno zassany korek, pojawił się zapach jakiejś spalenizny czy coś w ten deseń. Szybko włożyłem bagnet lecz po wyciągnięciu było zupełnie suchy. Uzupełniłem czym prędzej olej i odpaliłem moto. Dźwięk był zdecydowanie bliższy oryginałowi, lecz dało się słyszeć takie metaliczne stukanie w górnej części głowicy. Jako że wszystko działało postanowiłem go trochę rozruszać i wybrałem się na jak się potem okazało bardzo krótką przejażdżkę. Moto reagował znacznie lepiej, przyspieszał normalnie, lecz po 500m usłyszałem trzask i dźwięk jakby pękniętego łańcuszka. Aktualnie po naciśnięciu startera słyszę pracujący silniczek rozrusznika i dziwny szum. Teraz zastanawiam się, czy warto dokładać do tego sprzętu, czy lepiej szukać czegoś innego. Bo szczerze już za dużo w niego wrzuciłem, albo tylko mi się wydaje.
Moto kupiłem za niecałe 4k pln, ale za wymianę wielu rzeczy- alternator,regulator, hamulce, łożyska, akumulator, opony, napęd, filtry, oleje dałem kolejne 2,5k :/ Nie uśmiecha mi się dopłacanie kolejnych 2k+.
Zebrało się kilka pytań, jeśli znacie odpowiedź na jakiekolwiek to zapraszam do podzielenia się swoją wiedzą/opinią.
1. Gdzie w Hondzie CBF250 jest kontrolka braku oleju? Szczerze nie mogę znaleźć takiej info. Jeśli serio jest, to dlaczego mogła nie zadziałać?
2. Czy to możliwe, że w niecałe 2500km motocykl 'pożarł' 1,5l oleju?! Dodam tylko, że nie był żadnych wycieków, zawsze z rana patrząc na postoju wszędzie było sucho.
3. O czym świadczy działający rozrusznik, ale kręcący się bez żadnego oporu, nie powodujący poruszaniem tłoka?
4. Jeśli ten dodatkowy stukot to panewki to czy w ogóle opłaca się ten moto naprawiać? Jak przeglądam ceny niektórych warsztatów, to cena samego połowienia silnika zaczyna się od 800zł. Więc czuję że z robocizną i częściami cena znowu poszybuje powyżej 2k.
5. Czy jeśli po takim zatarciu silnika, naprawiona zostanie sprawa z rozrusznikiem, to można bezpiecznie poruszać się takim pojazdem? W sensie w nowym sezonie zakupię sobie zapewne nowy moto, ale żal tak po prostu pozbywać się tego, a gdyby dało radę nim jeździć to bym sobie go wyrejestrował i przynajmniej do lasu na grzyby mógł skoczyć
Co doradzacie w takiej sytuacji?
Z góry dzięki za odpowiedzi!
Pozdrawiam!