Artykuły

Dział poświęcony motocyklom szosowo turystycznym

Artykuły

Postprzez zbyhu » Pn wrz 06, 2010 8:26 pm

Yo!

W tym temacie powrzucajmy artykuły z prasy, jakie powstały na temat CBFy :).
Trochę tego już było, więc zebrać je kupy w jednym miejscu się przyda...
Wrzucajcie same artykuły, bez komentarzy.

Na dobry początek:


Honda CBF 1000 [Classic]
Autor: Paweł Boruta
Źródło: Świat Motocykli nr 12/2007 r.

Łagodna bestia.


Jako litrówka ma najlepsze cechy uniwersalnej sześćsetki, nie przejmując jej podstawowych wad.
Pisząc o pozytywach mam na myśli: małą masę, umiarkowane spalanie i codzienną poręczność. CBF 1000A nie ma jednak największej wady motocykla z silnikiem o mniejszej pojemności, a mianowicie nie zmusza do ciąg/ego korzystania z wyższych obrotów, jeśli tylko jazda ma być dynamiczna. W suchych danych katalogowych CBF 1000 wypada blado w porównaniu z agresywnymi litrówkami konkurencji. Nie jest to bestia jak litrowy Fazer czy Kawasaki Z 1000. Są to trzy zupełnie różne maszyny, zbliżone do siebie tylko pojemnością skokową silnika. Już sama tylna opona o skromnej szerokości 160 daje do myślenia, że od tego motocykla należy się spodziewać czegoś innego. Honda w zakresie golasów zrobiła wyraźny podział na motocykle ze sportową żyłką i maszyny czysto uniwersalne. Taki Hornet aż buzuje silą i dumnie pręży mięśnie. Zawieszenie upside-down, wysoko poprowadzony wydech, opony o sportowym rozmiarze i zawadiacka sylwetka. Nie zaznamy tego w CBF 1000A, która prezentuje się przy nim jak młodsza siostra. Ale niech nikogo nie zwiedzie ta maska grzecznej dziewczynki. Litr jest litrem i w pewnych konkurencjach to docenimy.

Piękna inaczej
Uroda CBF może być dyskusyjna. Jest to jeden z tych motocykli, do którego trzeba się przyzwyczaić, dać mu szansę, polubić skromność i brak stylistycznych fajerwerków. Na pierwszy rzut oka nie powala na kolana, ale po chwili zauważa się ciekawe detale. Na przykład dwa filigranowe jak na dzisiejsze czasy wydechy. W epoce zaostrzonych norm czystości spalin wiele maszyn straszy nas kominami jak w elektrociepłowni, a tutaj taka miła niespodzianka. Podobać też się może zadupek z wielkimi jak rogi uchwytami dla pasażera, które są nie tylko estetyczne, ale też praktyczne. Widać, że inżynierowie Hondy nie potraktowali "plecaka" po macoszemu, kanapa jest obszerna, wygodna, można powiedzieć, że pełnowartościowa. Owiewka, szczególnie patrząc na nią z boku, sprawia, że CBF 1000 wydaje się motocyklem ociężałym, wręcz nudnym, jak za dawnych czasów Yamaha XJ600 Diversion. Masywny silnik, a szczególnie jego wielkie pokrywy boczne też nie dodają gracji. Za to patrząc na Hondę od przodu, można mieć wrażenie, że zadziornie uśmiecha się ona do swojego pana. Osłonięte plastikowym kloszem światła nie dość, że ciekawie się prezentują, to na dodatek porządnie oświetlają drogę. Uroku motocyklowi dodaje popularne ostatnio "rude" lakierowanie.

Funkcjonalna
W tym zakresie konstruktorzy Hondy naprawdę się postarali. Wszystko jest pod ręką z szeroką możliwością dopasowania ustawień pod upodobania kierującego. Obie klamki mają regulację wysokości, podobnie jak dźwignie przy podnóżkach. Dla wymagających dostępna jest możliwość zmiany wysokości siedzenia w zakresie 30 mm, dwa stopnie położenia szyby i możliwość przestawienia kierownicy przód - tył. Ja zostałem przy seryjnych nastawach, okazało się, że CBF 1000A jest domyślnie skrojona dla osobnika o podobnych gabarytach i masie, co moje. Tablica wskaźników zawiera wszystkie potrzebne informacje, jest przy tym czytelna i można powiedzieć klasyczna. Jest to dużym plusem, na Hondzie czujesz się jak w ulubionych ciepłych kapciach. Jedyne, do czego można mieć zastrzeżenia, to stosunkowo płaskie ustawienie zegarów. W słonecznie dni odbijają się od nich chmury, konary drzew i inne niechciane widoczki.

Jedziemy!
Kluczyk w stacyjce, zapłon, silnik budzi się do życia. Pomrukuje cicho, na zimno obroty lekko falują, ale już po chwili słyszymy tylko cichą, miarową pracę mechanizmów silnika. Motor (tzn. silnik) wywodzi się ze sportowej CBR 1000RR, ale w zdławionej do 98 koni wersji nie odnosi się wrażenia, że siedzi się na beczce prochu. Trochę przypomina pitbulla w kagańcu i wydzierganym na szydełku przez babcię kubraczku, żeby czasem nie było za zimno. Pierwszy bieg wchodzi z typowym dla Hondy kliknięciem, a wrzucanie pozostałych idzie ciężko i po chwili powoduje ból stopy. Przyczyna jest prozaiczna - ośka wychodząca ze skrzyni biegów ciężko się obraca w uszczelniaczu. Ratunkiem jest kropelka oleju i po chwili wszystko działa znakomicie. Biegi zapinają się lekko, noga już nie boli, na twarzy pojawia się uśmiech. A przyznać trzeba, że jazda CBF 1000 daje dużo więcej przyjemności, niż można by się spodziewać po wyglądzie motocykla. Owszem, nie jest to potwór na dwóch kołach, ale w codziennym ruchu miejskim silnik gwarantuje wiele radości z jazdy. Motocykl jest zwrotny, doskonale wyważony, kierownica ma duży kąt skrętu, co tylko ułatwia manewrowanie między samochodami. Dobrze, a co jak zachce się trochę przycisnąć? Nie ma sprawy, lecz zawiedzie się każdy, kto spodziewa się fajerwerków. Ja bym to nazwał liniowym, sympatycznym dla kierującego sposobem oddawania mocy. Na kawałku dwupasmówki bez problemu osiągam 220 km/h, co jest prędkością maksymalną. Co ciekawe - w pozycji całkowicie wyprostowanej. Testowany motocykl został wyposażony w wyższą szybkę, która sprawuje się doskonale. Pęd powietrza odczuwalny jest na barkach (szybka jest wąska), ale w okolicach kasku jest spokojnie. Podobne są odczucia pasażerki, która siedzi wygodnie - jest to motocykl dwuosobowy, czego nie można powiedzieć o jego sportowych odpowiednikach.

Hamulce
Ciemna noc, pokonywane kolejne zakręty, nagle pojawia się skręt w prawo, który nas interesuje. Klamka do oporu, to samo z dźwignią nożną. Rozsypany żwir zaskakuje i... nic. Wszystko pod kontrolą, chwilowy poślizg koła, potem swoje robi system ABS. Niejeden początkujący zakończyłby taką sytuację efektowną figurą, ci bardziej zaawansowani opanowaliby motocykl lub przejechali skręt. Właśnie po to jest ten dodatek, tak często lekceważony przez zaawansowanych kierowców. Musimy pamiętać, że nie jest on lekarstwem na całe zło. W codziennej eksploatacji warto jest "ręcznie" utrzymać motocykl na granicy przyczepności, właśnie wtedy hamowanie jest naj krótsze. ABS tego nie gwarantuje, o czym wielu właścicieli zapomina i przecenia jego korzyści. Powinien być on traktowany jako wspomaganie w sytuacjach awaryjnych, a nie jako narzędzie do codziennego użytku. Zintegrowany system Hondy (niezależnie od wciśniętej dźwigni hamują oba koła) jest całkiem skuteczny, można mieć zastrzeżenia do jego dozowalności. Mnogość przewodów i ich długość powoduje, że klamka jest miękka, trzeba się do tego przyzwyczaić. W codziennej, spokojnej eksploatacji nie stanowi to problemu, a pewnie nikt nie będzie wykorzystywał tej Hondy na torze.

Honda CBF 1000 prowadzi się neutralnie i lekko, niczym sześćsetka. Dopiero w czasie łojenia po obwodnicy z prędkością maksymalną, na zakrętach, maszyna zaczynała lekko wężykować. Nie było to jednak powodem do zgrzania się. Sam producent określa ten motocykl jako kompaktowy i coś w tym jest. Miałem okazję udać się na krótką wycieczkę w towarzystwie motocyklisty na Fazerze 600 pierwszej generacji. Praktycznie ta sama moc, podobne osiągi, ale aby utrzymać moje spokojne tempo, kierowca Fazera musiał często redukować biegi i wkręcać silnik blisko czerwonego pola na obrotomierzu. To jest właśnie przewaga litrowego silnika! Nie trzeba redukować biegów przy każdym wyprzedzaniu, można poruszać się spokojnie i dostojnie, nie wychylając wskazówki obrotomierza ponad 5000 obr/min. Cieszy przy tym spalanie, które przy naprawdę dynamicznym wykorzystaniu motocykla wyniosło dokładnie 7 litrów na 100 km. Zejście do około 6 litrów na setkę nie powinno stanowić problemu, co jest jeszcze jednym argumentem, że bliżej jest CBF 1000A do motocykla na co dzień, niż ziejącego ogniem smoka.

Ze względu na komfort jazdy i nisko zamocowane wydechy CBF 1000 doskonale sprawdzi się jako motocykl turystyczny. W ofercie Hondy jest wszystko, co jest potrzebne, by wygodnie się zapakować w trasę. Mamy więc do wyboru kufry boczne i centralny, a nawet zgrabny tankbag. Oczywiście można to wszystko dobrać z oferty firm oferujących akcesoria. W trasie utrzymanie prędkości na poziomie około 160 - 180 km/h nie nastręcza większego problemu, szczególnie z wyższą szybką.

Na pierwszy rzut oka Honda CBF 1000 może być oceniana jako wręcz nudny motocykl. Po chwili jednak potrafi ona zdobyć uznanie jeźdźca. Czym? Właśnie tym spokojem, połączonym z poprawnością i brakiem widocznych błędów w konstrukcji, do których można by mieć zastrzeżenia. Kto poszukuje uniwersalnego, lekkiego motocykla, ten na pewno będzie z Hondy bardzo zadowolony. Połączenie zintegrowanego systemu hamulcowego z ABS daje udaną mieszankę skuteczności i poczucia bezpieczeństwa. Ja z pewnością chciałbym mieć CBF-kę w swoim garażu jako motocykl na dojazdy do pracy czy też weekendowe wypady z miasto. Kto powiedział, że zadanie takie musi spełniać pięćsetka? Okazuje się, że litr sprawdzi się w tym zakresie równie dobrze, dając większe rezerwy mocy. Na kolana nie powala cena, która w chwili obecnej wynosi 34 500 zł (32 900 bez ABS). Pod koniec roku Honda, jak wiele innych marek znacznie obniżyła ceny, w porównaniu z zeszłym rokiem zaoszczędzić można około 3000 zł.

Pzdr
Obrazek
Avatar użytkownika
zbyhu
Nightmare
 
Posty: 7387
Dołączył(a): Pt wrz 03, 2010 6:14 pm
Lokalizacja: Rybnik
Wiek: 40
Motocykl: CBF1000, Tiger900GT
W siodle: >300 kkm

Re: Artykuły

Postprzez goramo » Śr wrz 08, 2010 8:05 am

Yeah...

Taka właśnie jest CBF1000 :D

Wygodna, wystarczająco szybka, baaaaardzo elastyczna, do tego jeździ się nią jak rowerem - żadnych problemów z manewrowaniem itp...


Motocykl super :!:

Przy okazji nie rzuca się bardzo w oczy, co jedni uznają za wadę przekreślającą ten sprzęt, wg innych to duuuża zaleta... :wink:
SR50 -> S53 -> ETZ150 -> Intruder M800Z -> CBF1000 -> VFR800FI -> CB1000R -> CB1000R + CB1300SA -> CB1300SA + XL650V -> CB1300SA + HH600 -> CB1300SA + CB1000RA

Always look on the bright side of life :-)
Avatar użytkownika
goramo
Nightmare
 
Posty: 8491
Dołączył(a): Pt wrz 03, 2010 7:11 pm
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 43
Imię: Mariusz
Motocykl: Honda x 2
W siodle: 100-200 kkm

Re: Artykuły

Postprzez Trollsky » Śr wrz 08, 2010 8:34 am

jak to sie nie rzuca w oczy.

jak widze cbf to od razu staje i sie na nia gapie :)
Avatar użytkownika
Trollsky
Znawca
 
Posty: 335
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 8:08 am

Re: Artykuły

Postprzez goramo » Śr wrz 08, 2010 8:49 am

Trollsky napisał(a):jak to sie nie rzuca w oczy.

jak widze cbf to od razu staje i sie na nia gapie :)



Oj.... wiesz o co biega... :wink: :)

Nie jest to sprzęt nad którym przeciętny dresiarz będzie się spuszczał...
SR50 -> S53 -> ETZ150 -> Intruder M800Z -> CBF1000 -> VFR800FI -> CB1000R -> CB1000R + CB1300SA -> CB1300SA + XL650V -> CB1300SA + HH600 -> CB1300SA + CB1000RA

Always look on the bright side of life :-)
Avatar użytkownika
goramo
Nightmare
 
Posty: 8491
Dołączył(a): Pt wrz 03, 2010 7:11 pm
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 43
Imię: Mariusz
Motocykl: Honda x 2
W siodle: 100-200 kkm

Re: Artykuły

Postprzez Trollsky » Cz wrz 09, 2010 7:39 am

bo nie jedzie czysta i nie jest er jedynką :lol:
Avatar użytkownika
Trollsky
Znawca
 
Posty: 335
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 8:08 am

Re: Artykuły

Postprzez zbyhu » Cz wrz 09, 2010 8:34 am

Yo!

No to na razie sobie gadajcie, ale potem wydzielimy dyskusje do osobnego watku, a tutaj zostawimy same artykuly :P.

Miesięcznik Motocykl
2010-08-20 Autor: Stefan Kaschel, Zdjęcia: Gerhard Rudolph

Honda CBF 1000 [model 2010] ? Grosz do grosza?

...a będzie kokosza. Honda wreszcie wyszła naprzeciw oczekiwaniom ludzi szukających w motocyklach uniwersalnych bardziej pojechanego wyglądu i więcej sportu. Now y CBF ma to załatwić.


Spece z Hondy skumali, że ludziom nie wystarczy łatwy w prowadzeniu motocykl z całkiem niezłym silnikiem, który jest przy tym ekonomiczny, ekologiczny i bezpieczny. Sprzęt musi być też ładny. O starym CBF-ie 1000 można powiedzieć wiele dobrego, tyle że nie dotyczy to wyglądu. W tym temacie zero fantazji ? większość designerów wyleciała na bruk, a ci, co zostali, zatruli się sushi? Na szczęście czasy się zmieniły, przyszedł kryzys i kolesie od designu bez mrugnięcia okiem zgodzili się na pracę nad nowym wcieleniem CBF-a. I bardzo dobrze!

Dzięki lampom przejętym z cebry 600 RR oraz kokpitowi przypominającemu ten z nowej VFR-y, motocykl wygląda o niebo lepiej. Niemniej do perfekcji jeszcze trochę zostało ? np. przyciski do wybierania funkcji w kokpicie wzięto z poprzedniej wersji. Mała rzecz, a szpeci. Pozostaje jeszcze pytanie, co z prowadzeniem. Japończycy nieco pochachmęcili w podwoziu. Aluminiowa rama ? to brzmi dumnie. Bardziej sportowo zestrojone zawieszenia, zredukowana masa i więcej mocy również. Wygląda jak przepis na sukces.

Bez imidżu ani rusz
Północna Majorka. Temperatura nie przekracza +15°, czyli jak na tutejsze warunki zimno, a do tego jest mokro. Asfalt szenia, na pokręconych dróżkach przypomina lodowisko. Dziękuję najwyższemu, że ujeżdżam CBF-a. Na nowej VFR-ze czy Bladym nielicho bym się spocił.

Moc czterocylindrowego silnika wzrosła co prawda o 9 KM (do 107 KM), ale nie zmieniła się krzywa jej przebiegu: jest do bólu liniowo, do bólu poprawnie. Ten wzrost daje się odczuć dopiero powyżej 7500 obr/min. Honda twierdzi, że nie o koniki chodzi najbardziej, lecz o moment obrotowy. Tyle że wzrósł on o zaledwie 3 (słownie: trzy!) Nm. Na papierze nie prezentuje się to zbyt ambitnie.

Na szczęście sprawy mają się lepiej w czasie jazdy. Niemniej wyciśnięcie więcej mocy z litrowego czterocylindrowca, który pochodzi w prostej linii z FireBlade?a 2006/2007, nie powinno stanowić problemu. Wydaje się, iż lepszym pomysłem byłoby założenie wałków do głowicy z CB 1000 R, bo to ten sam silnik. Tyle że wtedy szlag by trafił imidż spokojnego i łatwego do opanowania sprzęta. Więc lepiej nic nie modzić.

Jeden rzut oka wystarczy, aby zobaczyć bardziej sportowy wydech 4-w-1 z zaworem sterującym oraz nieznacznie wygięty układ kolanek. Po odpaleniu silnika pozostaje rozczarowanie ? silnik nadal mruczy jak rozleniwiony kociak. Do CBF-a nie trzeba się przyzwyczajać. Wszystko jest tu dokładnie tam, gdzie się spodziewasz. Ergonomiczna kierownica dobrze leży w dłoniach, stopy znajdują oparcie na podnóżkach zamocowanych w odpowiednim miejscu. Kolejna wersja CBF-a prowadzi się idealnie, czyli tak samo, jak poprzednia. z Szyba jest regulowana w czterech pozycjach: najniższe i najwyższe położenie dzieli aż 120 mm. Wygląda na to, że każdy jeździec bez problemu dopasuje ją do swoich wymagań.

Pozostawiono możliwość regulacji siodła w trzech położeniach (780- 795-810 mm), dzięki czemu nie męczą się nogi. Szybę można ustawić w czterech pozycjach. Żeby to zrobić, wystarczy mocno nacisnąć obiema rękami i pociągnąć. Nie polecam tej zabawy w czasie jazdy, bo to wyższa szkoła akrobacji. Skrajne ustawienia dzieli aż 120 mm (w poprzedniku raptem 40 mm). Brawo! Niestety, podniesiona na maksa szyba nadal chroni tylko korpus ? wokół kasku rozpętuje się małe tornado. Dlatego bez wahania opuściłem ją o ząbek.

Stałe fragmenty gry
Poręczność, neutralność i zaufanie ? to się nie zmieniło; nowy CBF wręcz podkreśla te cechy. Honda chwali się redukcją masy. Z jednej strony mamy aluminiową ramę, wydech 4-w-1 (zamiast 4-w-2) oraz bezpośrednio mocowany amortyzator (zrezygnowano z systemu dźwigni). A z drugiej zaoszczędzono zaledwie 5 kg...

W kokpicie centralnie umieszczono analogowy obrotomierz. Po jego obu stronach informacjami zalewają dwa wyświetlacze LCD. Oprócz jazdy obowiązkowej (licznik kilometrów + dwa dzienne, wskaźnik poziomu paliwa i zegarek) są informacje na temat aktualnego i średniego zużycia paliwa, ale potrzebę zatankowania nadal sygnalizuje kontrolka.

Wyrok zapadł?
W przypadku CBF-a Honda wybrała metodę małych kroczków. Niewielkie zmiany dały całkiem niezłe rezultaty. Ale czy to wystarczy? W ofercie pozostanie stary CBF, teraz z przydomkiem Classic. W wersji z ABS-em będzie kosztował 41 900 zł. Wydaje się, że to przesądzi jego los.

Pzdr
Obrazek
Avatar użytkownika
zbyhu
Nightmare
 
Posty: 7387
Dołączył(a): Pt wrz 03, 2010 6:14 pm
Lokalizacja: Rybnik
Wiek: 40
Motocykl: CBF1000, Tiger900GT
W siodle: >300 kkm

Re: Artykuły

Postprzez Arti » Cz wrz 09, 2010 4:30 pm

Ponieważ jeżdżę nową to poniżej artykuł z Motogen.pl:

Honda CBF 1000 2010 ? motocykl na co dzień
Michał Nasierowski
22-02-2010, 12:44


Pierwsze CBF-y 1000 miały za zadanie trafiać do grupy odbiorców ceniących wszechstronność, wygodną pozycję za kierownicą, przyspieszenie od niskich obrotów oraz solidne wykonanie. Teraz, po czterech latach od premiery pierwowzoru, Honda na 2010 rok przyszykowała nam odświeżonego CBF-a.

Krok do przodu
Od czasów premiery CBF 500 i CBF 600 w 2004 roku motocykle te zbudowały sobie reputację maszyn niezawodnych, łatwych w użytkowaniu i przyjaznych kierowcy. Ponadto idealnie wpasowały się w założenie ?Just fit?. Pojęcie to odzwierciedlało wszystkie cechy CBF-ów jako maszyn przystosowanych do codziennego użytku, zapewniających komfort i solidne wykonanie. CBF 600, dzięki silnikowi pożyczonemu z Horneta, oferował również niezłe przyspieszenie, a to wszystko za rozsądną cenę. Małe CBF-y stały się idealnymi motocyklami dla kierowców o różnych umiejętnościach i doświadczeniu, a także dobrym wstępem do maszyn o większej pojemności. Idąc za ciosem, Honda postanowiła, że dużemu CBF-owi będzie przyświecało to samo założenie ? ?Just fit? ? w połączeniu z mocniejszym i bardziej sportowym charakterem....Honda postanowiła, że dużemu CBF-owi będzie przyświecało założenie ? ?Just fit? ? w połączeniu z mocniejszym i bardziej sportowym charakterem...

W 2006 roku projektanci Isku Akari i Magnus Jaderberg zaprezentowali owoc swojej pracy, model CBF 1000. Spece z Tokio sięgnęli po najlepsze, co mieli, czyli silnik z modelu CBR 1000 RR Fireblade, i przystosowali go do codziennego użytku. Na potrzeby motocykla zbudowano nową ramę, lecz stylistyka była bardzo podobna do tej z modelu CBF 600 S. Maszyna szybko się przyjęła, na rynku zyskując licznych zwolenników, ale też wielu przeciwników, którzy często zarzucali Hondzie nudną i zbyt grzeczną stylistykę oraz brak charakteru. W odpowiedzi na zarzuty płynące z rynku Japończycy postanowili ulepszyć swoją maszynę, utrzeć nosa konkurencji oraz wyznaczyć nowy kierunek w budowie wszechstronnych litrówek. Tak oto nadszedł czas na Hondę CBF 1000 na 2010 rok.

Serce rodem z toru
Do tego, że CBR 1000 RR ma doskonały silnik nikogo nie trzeba przekonywać. Dlatego konstruktorzy sięgnęli po jednostkę napędową właśnie z tej maszyny. Za jednym zamachem zyskali doskonały argument dla marketingu i dali gwarancję frajdy z jazdy. Chłodzony cieczą czterocylindrowiec ze sportowym dziedzictwem jest swego rodzaju synonimem niezawodności. Aby silnik nadał się do maszyny wszechstronnej, musiał przejść serię modyfikacji, które uczyniły go mocniejszym w dolnym i średnim zakresie obrotów. Konstruktorzy z Tokio, dzięki takiemu zestrojeniu jednostki, nadal oferują solidne przyspieszenia i sporą moc, lecz dostarczaną w bardziej cywilizowany i praktyczny w codziennym użytkowaniu sposób. I tak, zamiast ogromnej mocy maksymalnej CBR czerpanej z wysokich obrotów, dostajemy duży moment obrotowy ? 96 Nm przy 6500 obr./min oraz solidne 107 KM przy 9000 obr./min. Spece z Hondy podnieśli kompresję w silniku z 11,0:1 do 11,2:1, co zaowocowało wzrostem wydajności i nieznacznie podniosło moc. Zastosowano niezawodny układ wtrysku PGM-FI, który bezustannie mierzy parametry pracy, aby w każdych warunkach płynnie uwalniać moc. Wtrysk wyposażono w 36-milimetrowe przepustnice z 12 otworowymi dyszami, co zaowocowało lepszym wypełnieniem komory spalania oraz obniżeniem apetytu na paliwo o 7% w porównaniu do poprzedniego modelu.

Jednoślad wyposażono w sześciostopniową skrzynię biegów oraz nowy układ wydechowy. Zamiast znanego z poprzednika układu 4 w 2, mamy teraz stalowy układ wydechowy z katalizatorem w układzie 4 w 1.

Pod kontrolą
Honda potrafi zrobić motocykl, który będzie się dobrze prowadził i CBF 1000 nie jest wyjątkiem od tej reguły. Grzbietową ramę odlewaną z aluminium przystosowano do łatwego manewrowania i lekko sportowej charakterystyki motocykla. Honda otrzymała 41-milimetrowy widelec teleskopowy typu ?free valve? z przodu oraz centralny amortyzator typu HMAS (Honda Multi-Action System) z tyłu. Amortyzator został wyposażony w siedmiostopniową regulację napięcia wstępnego sprężyny i odbicia, co ułatwi ustawianie motocykla dla jazdy sportowej, z pasażerem lub długiej podróży z bagażem.

Jednoślad postawiono na 17-calowych, sześcioramiennych, odlewanych z aluminium felgach. Za zatrzymanie motocykla z przodu odpowiadają dwutłoczkowe zaciski, pracujące na 296-milimetrowych tarczach, z tyłu zaś zainstalowano 240-milimetrową tarczę z jednotłoczkowym zaciskiem. Dostępna będzie również wersja z C-ABS, w której z przodu znajdziemy zacisk trzytłoczkowy, a z tyłu jednotłoczkowy. Tak jak we wszystkich motocyklach japońskich, tak i w Hondzie CBF 1000 producent, chcąc zaoszczędzić, założył gumowe przewody hamulcowe. Mimo tego całość najpewniej, jak to zwykle w maszynach spod znaku Wielkiego Skrzydła bywa, będzie pracować bez zarzutu, a układ hamulcowy z systemem C-ABS bardzo ułatwi nam użytkowanie jednośladu na co dzień niezależnie od naszego doświadczenia w siodle.

Wygląd, a nie styl
Honda wyciągnęła wnioski z poprzednika, wydała trochę kasy na stylistów i dzięki temu CBF wygląda lepiej. Przeprojektowano przednią owiewkę, która teraz zadziornie patrzy oczami CBR600RR. Do całości dopasowano wbudowane w owiewkę duże kierunkowskazy, które przyjemnie wkomponowują się w całość. Honda dostała również nową, regulowaną w trzech pozycjach szybę. ...Honda wyciągnęła wnioski z poprzednika, wydała trochę kasy na stylistów i dzięki temu CBF wygląda lepiej...

Zasiadając za sterami, naszym oczom ukarze się pięknie wystylizowany zestaw wskaźników. Centralnie umieszczono obrotomierz, a po obu stronach towarzyszą mu dwa wyświetlacze LCD. Nad obrotomierzem znajdziemy zestaw kolorowych kontrolek. Całość wygląda schludnie i przejrzyście. Bez trudu odnajdziemy: prędkościomierz, zegar, wskaźnik poziomu paliwa i dwa liczniki przebiegu. Honda nie zapomniała dodać do tego wskaźnika chwilowego zużycia paliwa oraz przebiegu na rezerwie. Niestety, wrażenie całości trochę psuje morze plastiku, jakim został obudowany cały zestaw wskaźników.
W znalezieniu wygodnej pozycji za sterami pomoże nam regulowane siedzenie kierowcy, a dzięki szerokiej kierownicy motocyklista będzie siedział wyprostowany, co zostanie szczególnie docenione, gdy zabierzemy Hondę w dłuższą trasę. Tył maszyny również uległ zmianom i, zamiast wielkiego bułowatego czegoś, mamy nową lampę LED, robiącą miłe wrażenie. Całość uzupełniają dwa owalne kierunkowskazy. Modyfikacji uległy także uchwyty pasażera, które teraz już nie wyglądają jak dwa doczepione na siłę mele.

Jednoślad będzie dostępny w czterech kolorach: perłowych Nightstar Black, Cool White i Amber Yellow oraz metalicznym Quasar Silver. Motocykl we wszystkich wersjach kolorystycznych otrzyma czarny silnik i koła. Uzupełnienie wszystkiego stanowi nowe logo CBF 1000 oraz sporych rozmiarów lista akcesoriów, zawierająca różnego rodzaju kufry, pokrywy silnika z ornamentami Hondy, alarm, podgrzewane manetki, pokrowiec czy blokadę U-LOCK. Powiem szczerze, że duży CBF nareszcie wygląda jak na motocykl przystało.

Słowo na niedzielę
Tak jak każdy producent, tak i Honda posiada w swojej ofercie motocykl będący czymś pomiędzy turystykiem, a stricte sportową maszyną. W tym wypadku łącznikiem jest właśnie CBF 1000. Jest to maszyna, która będzie odpowiadała wielu motocyklistom niezależnie od posiadanego doświadczenia. Na dodatek CBF jest motocyklem, który nie doprowadzi niechętnej żony do palpitacji serca, a rodzina nie wyzwie nas od razu od dawców. Bardzo cieszy to, że Honda wyciągnęła wnioski z poprzednika i pozwoliła podziałać stylistom, co modelowi na 2010 rok wyszło na dobre. Od CBF 1000 przestało nareszcie tak strasznie wiać nudą, aczkolwiek nadal jest to tylko wygląd, a nie styl.

http://www.motogen.pl/artykuly/prezentacje/honda-cbf-1000-2010-motocykl-na-co-dzien,art17.html

Co do nie rzucania się w oczy to ... w moim przypadku nie jest oczywista oczywistość :D
Kilka razy w tygodniu ktoś mnie zaczepia i chwali urodę Hani (czy Ewki).

Pozostaje mi przywyknąć do roli bodyguarda gwiazdy.

pzdr

Arti

Zdjęcia po linkiem:
http://picasaweb.google.com/103680201529786139260/MyMoto#
Arti
Fanatyk
 
Posty: 2011
Dołączył(a): So wrz 04, 2010 1:00 pm
Lokalizacja: Częstochowa
Wiek: 54
Imię: Ten Arti
Motocykl: czerwona GejSza
W siodle: <100 kkm

Re: Artykuły

Postprzez zbyhu » Pn wrz 13, 2010 4:41 pm

Yo!

No to mój artykuł z ŚM (który nota bene mnie wychu**l i nie zaplacił za tekst :P):

Honda CBF 1000A po 50 000 km
Tekst: Zbigniew Maryański "Zbyhu"


Swoją Hondę CBF 1000 zakupiłem jako roczny motocykl używany, sprowadzony zza naszej zachodniej granicy. Jak to w większości przypadków bywa, jej emigracja z Niemiec do Polski zapoczątkowana została niegroźnym szlifem na lewą stronę. Na owiewce w związku z tym widnieje zamaskowany niedbale ślad, na gmolach są rysy psiknięte czarną farbą, zaś lewy wydech podgięty jest nieznacznie w stronę osi motocykla. Na szczęście od strony technicznej motocykl był w nienagannym stanie. Na liczniku widniał przebieg 9705 km, co w odniesieniu do jego wieku oraz jeszcze fabrycznych opon wydawało się zupełnie realną sprawą.

Bezpośrednio po zakupie doposażyłem motocykl w stelaże, kufry, podgrzewane manetki, zbudowałem oliwiarkę łańcucha i od początku 2008 roku zacząłem jeździć. Dużo jeździć.

Sprzęt używany był przeze mnie we wszystkich niemal formach i warunkach. Mnóstwo kilometrów pokonał jako narzędzie codziennego przemieszczania się i dojazdu do pracy, jak również nierzadko miałem przyjemność podróżować nim turystycznie po Europie. Krótkie przejażdżki rekreacyjne czy wypady na agresywne "dzidowanie" z przycieraniem podnóżkami również nie należały do rzadkości. I w każdym wcieleniu motocykl spisywał się doskonale.

Dobrze wyważona
W miejskiej dżungli Honda wykazuje się nieprawdopodobną wręcz zwinnością. Chyba nikt nie spodziewałby się tego po motocyklu z litrowym silnikiem i ważącym ćwierć tony. W praktyce masa okazuje się być jednak uciążliwa wyłącznie przy wyprowadzaniu sprzęta z garażu. Wystarczy bowiem tylko usiąść w siodle i ruszyć, aby wrażenie nadwagi motocykla prysnęło jak bańka mydlana. Wyważenie CBF 1000 jest doskonałe, toteż przeciskanie się w korkach i wszelkie manewry przy niskiej prędkości nie stanowią problemu. Z drugiej zaś strony, wspomniana masa motocykla i jego geometria sprawiają, że jest on również bardzo stabilny przy szybkiej jeździe. Wysokie prędkości, na niekoniecznie prostych odcinkach drogi, nie doprowadzały mnie nigdy do palpitacji serca. Niepewności nie czułem również, rozpędzając się do prędkości maksymalnej, wynoszącej katalogowo 228km/h, a według licznika 230 km/h.

Podobnie sytuacja prezentuje się w zakrętach. Motocykl skręca w zasadzie sam i zachowuje się bardzo przewidywalnie. W razie potrzeby korekty toru jazdy przychodzą łatwo, a o ile asfalt pozwala, przycieranie podnóżkami również przychodzi bez stresu. Naprawdę można tym motocyklem czerpać niesamowitą frajdę z jazdy po krętych asfaltówkach.

Hamulcowe rozterki
Hamulce same w sobie są bardzo skuteczne i łatwo dozowalne. Trzeba jednak pamiętać, że nie jest to sportowa maszyna, która od naciśnięcia klamki jednym palcem staje dęba. Tu naciskając delikatnie hamulec - motocykl lekko zwalnia. A jeśli chcemy zatrzymać się gwałtownie, trzeba nacisnąć klamkę bardziej zdecydowanie. I takie zachowanie hamulców bardzo mi odpowiada - jest intuicyjne i nie zaskakuje kierowcy.

Mieszane uczucia wzbudza ABS, chociaż wiem, że jest to wina naszych dziurawych dróg. Na krótkich nierównościach system potrafi po prostu zwariować i solidnie nastraszyć kierowcę. Parę razy zdarzyło mi się, że hamując gwałtownie na wybitej nawierzchni, ABS uruchamiał się zdecydowanie za wcześnie, wydłużając mi w sposób znaczny zakładaną drogę hamowania. Z drugiej jednak strony, przynajmniej raz ewidentnie uratował mnie przed glebą, gdy hamując w deszczu najechałem na białą, śliską linię. Poczułem wówczas lekkie mrowienie na klamce hamulca, które uzmysłowiło mi, że gdybym nie miał ABS-u, już pewnie sunąłbym po asfalcie obok motocykla. W sumie cieszę się, że układ ten znajduje się w moim motocyklu, choć uważam, że przydałby się na kierownicy jego wyłącznik. Z uwagi na ABS polecam również pamiętać o regularnej wymianie oleju w przednim zawieszeniu. Z czasem traci on swoje właściwości, co może mieć wpływ na tłumienie, a zatem pewny kontakt koła z asfaltem. A od tego między innymi zależy prawidłowa praca systemu ABS.

Dzielny turysta
Jako turysta CBF 1000 wykazuje się nienaganną wygodą, którą można dostosować pod siebie. Trzy poziomy regulacji wysokości siedziska kierowcy, dwa ustawienia kierownicy i regulowana wysokość szyby dają stosunkowo szerokie pole manewru. Ochrona od wiatru jednakże wydaje mi się być gorsza od poprzednio ujeżdżanej Yamahy TDM 850. Szyba dla mnie jest po prosu za niska mimo regulacji. Warto więc pokusić się o wyższą, akcesoryjną. Wówczas ochrona przed wiatrem jest naprawdę dobra. Poprawę da się również osiągnąć, stosując szybę z Hondy Varadero, która jest 10 cm wyższa.

Najdłuższy dystans pokonany na CBF na raz, to była trasa powrotna ze Szwajcarii do Polski - w sumie nieco poniżej 1300 km. Szczerze mówiąc, gdy zsiadłem z motocykla, to nie czułem się jak rozjechany przez walec. Myślę, że spokojnie mógłbym jeszcze dalej jechać, co chyba może już świadczyć o wygodzie za sterami CBF 1000 i jej turystycznej użyteczności.

W trasie motocykl potrafi zadowolić się naprawdę niewielką ilością benzyny. Osiągnąłem spalanie rzędu 4,6 l/100 km podczas równej jazdy po autostradach z prędkością 120 km/h, z jednym sporym kufrem. Z drugiej strony motocykl nigdy nie pochłonął więcej niż 7 l/100 km, nawet podczas przelotu z prędkościami 150-180 km/h. Średnio spalanie oscylowało zawsze na poziomie 5,7 l/100 km przy codziennej eksploatacji.

Awaryjność pod kontrolą
Przez cały okres użytkowania do 50 tys. km w zasadzie nie zepsuło się w motocyklu nic. Z poważniejszych rzeczy musiałem wymienić łożysko główki ramy przy przebiegu 29 tys. km, ale nasze polskie dziury w połączeniu z fabrycznym słabym łożyskiem kulkowym musiały dać taki efekt. Założone w jego miejsce stożkowe łożyska, póki co, spisują się świetnie i nie wykazują żadnych oznak zużycia.

Przy 48 tys. km na liczniku zaczął odmawiać współpracy fabryczny akumulator. Już przez ostatnie kilka tysięcy kilometrów dawał znać, że mu słabo i nagle pewnego dnia po prostu okazał się martwy. Zakup nowej baterii uzdrowił sytuację, jednak tylko połowicznie. Okazało się bowiem, iż w instalacji elektrycznej motocykla pojawił się jakiś troll, który zaczął rozładowywać akumulator w stanie spoczynku. Wystarczał tydzień bezczynności sprzęta, by nowy akumulator totalnie się rozładował. Problem zniknął sam z siebie po rozpięciu i spięciu kilku kostek i przekaźników. Może jeszcze wróci, bo w cuda nie wierzę, ale na razie wszystko jest w porządku.

Najpoważniejszą z kolei awarią, jaka mnie spotkała, aczkolwiek wynikłą z ludzkiego błędu, było uszkodzenie fajki wysokiego napięcia. Problem zaczął ujawnił się kilkaset kilometrów po regulacji luzów zaworowych, dokonanej przy przeglądzie po 48 tys. km. Po prostu nagle w trasie silnik zaczął gubić mi jeden cylinder podczas jazdy z niską prędkością obrotową (do ok. 4 tys. obr.). Motocykl szarpał, przerywał, nie chciał ruszać, zaś po wejściu na wysokie obroty wszystko się normowało. Kontrolka FI nie migała, a diagnostyka nie wykazywała żadnych błędów. Trochę czasu zajęło mi więc znalezienie przyczyny problemów, w czym przydatne okazały się doświadczenia innych użytkowników CBF 1000 skupionych wokół forum internetowego. Wymiana fajki trzeciego cylindra uzdrowiła silnik jak za dotknięciem różdżki, a jak się przy okazji okazało, jej uszkodzenie nastąpiło na drodze mechanicznej przy wymianie świec zapłonowych. Dostęp do nich w CBF 1000 jest tak makabryczny, że naprawdę nietrudno o uszkodzenie fajki przy jej wyciąganiu z gniazda świecy.

Łagodna dla portfela
Przez cały okres eksploatacji silnik zalewany był pełnym syntetykiem Motula - 7100 10W40. Po dziś dzień nie zaobserwowałem znacznego zużycia oleju. Od wymiany do wymiany, tj. co 12 tys. km, ubywało mi wszystkiego maksymalnie "pół oka" w okienku kontrolnym. Filtr powietrza wymieniałem regularnie co 18 tys. km, zaś zawory regulowane były wraz z wymianą świec zapłonowych co 24 tys. km. Przy pierwszym serwisie luzy zaworowe nie wymagały żadnych poprawek, a przy 48 tys. km jedynie trzy zawory ssące wykazały za mały luz. Zawory wydechowe nie wymagały ingerencji.

Fabryczny napęd w motocyklu musiałem wymienić dopiero przy przebiegu 45 tys. km. Nie wiem, jaki wpływ na to miała oliwiarka łańcucha oraz mój w miarę spokojny styl jazdy, ale byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony żywotnością zestawu. Skoro przy wymianach jesteśmy, trzeba podkreślić, że jak dotąd tylko raz przepaliła mi się jedna żarówka w przedniej lampie.

Pomimo 93 Nm generowanych katalogowo przez silnik CBF 1000, zadziwiło mnie również, jak powoli przebiega proces "dewastowania" tylnej opony. Fabryczna Bridgestone BT 57 wytrzymała aż 20 tys. km co jest dla mnie nieprawdopodobnym wynikiem. Do samego końca też trzymała się pewnie asfaltu, pozwalając przytrzeć podnóżkiem na ślimaku autostrady.

Fabryczne opony wymieniłem na Pirelli Diablo. To, co mnie w nich urzekło, to nowoczesny, owalny profil, który wraz z eksploatacją opony nie robi się kwadratowy. Dzięki temu tylna opona nawet pod koniec swoich dni (a skończyła się po 15 tys. km) ciągle była okrągła, a nie kwadratowa. Z kolei na przedniej feldze Pirelli Diablo zdaje się być odporna na ząbkowanie i nawet po 20 tys. km nie powodowała wpadania motocykla w wężykowanie, co na fabrycznych gumach występowało. Tylna opona o szerokości 160 mm jest również silnym atutem CBF 1000. Różnica w cenie między oponami szerokości 180 mm i 160 mm są naprawdę odczuwalne dla portfela, więc nieco bardziej oszczędni użytkownicy powinni być zadowoleni z węższej gumy. Z ciekawości, przy 45 tys. km, zmierzyłem grubość przednich tarcz. "Ubyło" ich pół milimetra, tak więc pozostało drugie tyle do osiągnięcia granicznego zużycia.

Koszty eksploatacji CBF 1000 prezentują się zatem bardzo pozytywnie. Do warsztatu wystarczy oddawać motocykl co 24 tys. km na regulację zaworów i wymianę świec zapłonowych, a resztę czynności obsługowych można wykonywać właściwie we własnym zakresie. Wymiana oleju czy filtra powietrza nie jest sprawą skomplikowaną, a zalecany dystans 12 tys. km od wymiany do wymiany nie zmusza do grzebania w motocyklu co dwa tygodnie. Dla mniej wymagających serwisowany raz na rok sprzęt powinien spokojnie wystarczyć na cały sezon jazdy.

Przed zakupem
Poszukującym używanych egzemplarzy CBF 1000 polecam zwrócić szczególną uwagę na przednie mocowania silnika, do których montowane są z reguły crashpady. Jeśli motocykl był w nie wyposażony, a jego sprzedaż lub import zostały poprzedzone glebą bądź szlifem, istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że siła uderzenia przy upadku mogła urwać jedno z mocowań silnika, wywalając przy okazji dziurę w bloku silnika. Mniej lub bardziej udolne zaspawanie takiej dziury może ujść uwadze kupującego, a szczelności po takiej naprawie nie można oczekiwać. Z tego też względu odradzam zakładanie crashpadów, bo ostatecznie łatwiej jest wymienić owiewkę niż blok silnika. Osobiście mam zainstalowane w CBF gmole, które mając trzy punkty mocowania, rozpraszają energię wywrotki na większą ilości elementów motocykla, zamiast kumulować ją na jednym, delikatnym mocowaniu silnika. Sądząc po rysach na moim lewym gmolu - to działa.

Podczas jazdy próbnej przy zakupie CBF 1000 zachęcam również do rzucenia okiem na przednie zaciski. Jeśli w trakcie jazdy któryś z nich będzie falował - mamy krzywą tarczę i niemały koszt jej wymiany. A jeśli hamulce są dobre, to warto przy ich pomocy sprawdzić, czy łożysko główki ramy już stukaniem daje znać o końcu swojego żywota.

Polecam zwrócić też uwagę na tylny amortyzator, jeśli motocykl nie ma akcesoryjnego błotnika. Fabrycznie amortyzator w CBF nie ma żadnej osłony, więc narażony jest na ataki wszystkiego, co się tylko od opony oderwie, przyspieszając jego zużycie i ostateczny zgon. Nowy kosztuje ok. 2 tys. zł, a używane póki co jeszcze na rynku trudno dostać.

Poza tym, mimo posiadania Hondy CBF 1000 z pierwszych miesięcy produkcji, nie stwierdziłem występowania objawów chorób wieku dziecięcego, więc ew. oględziny tego motocykla przed zakupem nie muszą odbiegać od standardowych, powszechnie znanych procedur.

Podsumowanie
Przez dwa lata eksploatacji i 40 tys. km pokonanych osobiście, motocykl nigdy mnie nie zawiódł i zawsze dzielnie dowoził do domu. Zachowanie silnika i wszystkich podzespołów sprawia wrażenie, że nie powinienem mieć problemów z przekręceniem licznika na same zera po kolejnych 50 tys. km. I jeśli mi się to uda - z całą pewnością o tym napiszę.

Dlatego też nie pozostaje mi w tym miejscu nic innego, jak gorąco polecić Hondę CBF 1000 każdemu, kto tylko ceni sobie niezawodność i uniwersalność. Mocy i możliwości motocykl ma w sobie na tyle, że powinien sprawdzić się w rękach niemal każdego, kto tylko ogarnął podstawy jazdy na dwóch kołach.

Historia czynności serwisowych jest na mojej stronie:
http://zbyhu1.republika.pl/moto/test.htm

Pzdr
Obrazek
Avatar użytkownika
zbyhu
Nightmare
 
Posty: 7387
Dołączył(a): Pt wrz 03, 2010 6:14 pm
Lokalizacja: Rybnik
Wiek: 40
Motocykl: CBF1000, Tiger900GT
W siodle: >300 kkm

Re: Artykuły

Postprzez goramo » So paź 02, 2010 8:08 pm

Tu jest fajny artykuł - zawiera wyniki pomiarów osiągów, wykres mocy i momentu obrot., wykres zależności prędkości od obrotów na poszczególnych biegach.

Wklejam link do artykułu, bo nie wiem czy razem z tekstem przeniesie się tabela z pomiarami.


http://www.motocykl-online.pl/testy/Honda_CBF_1000_S



:)
SR50 -> S53 -> ETZ150 -> Intruder M800Z -> CBF1000 -> VFR800FI -> CB1000R -> CB1000R + CB1300SA -> CB1300SA + XL650V -> CB1300SA + HH600 -> CB1300SA + CB1000RA

Always look on the bright side of life :-)
Avatar użytkownika
goramo
Nightmare
 
Posty: 8491
Dołączył(a): Pt wrz 03, 2010 7:11 pm
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 43
Imię: Mariusz
Motocykl: Honda x 2
W siodle: 100-200 kkm

Re: Artykuły

Postprzez goramo » Pt paź 22, 2010 5:35 pm

W nowym "Motocyklu" jest artykuł z cyklu "Używane" o CBF500.

Może ktoś walnie skana jak ma taką możliwość i wklei tutaj.
SR50 -> S53 -> ETZ150 -> Intruder M800Z -> CBF1000 -> VFR800FI -> CB1000R -> CB1000R + CB1300SA -> CB1300SA + XL650V -> CB1300SA + HH600 -> CB1300SA + CB1000RA

Always look on the bright side of life :-)
Avatar użytkownika
goramo
Nightmare
 
Posty: 8491
Dołączył(a): Pt wrz 03, 2010 7:11 pm
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 43
Imię: Mariusz
Motocykl: Honda x 2
W siodle: 100-200 kkm

Następna strona

Powrót do Szosowo - turystyczne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 76 gości