Gorąca pokrywa alternatora, czy to normalne?

[compare]

Mam pewną obserwację co do mojej "tysiączki", mianowicie jak motorek popyrka sobie na wolnych obrotach w garażu, to po 2-3 min lewa strona silnika (pokrywa alternatora) jest znacznie bardziej gorąca niż prawa (przykrywająca kosz sprzęgłowy). Różnica jest bardzo znaczna, tzn po prawej spokojnie można przyłożyć dłoń do pokrywy silnika, a po lewej trudno dotknąć i wytrzymać chwilę. Czy to normalne? A, dodam jeszcze że teraz mam zdemontowaną lampę przednia, wiec alternator po uruchomieniu zasila tylko tylną lampę no i ładuje aku, które nota bene nie jest rozładowane jakoś specjalnie.
Jakieś komentarze szanownych kolegów?

[Avalon]

U mnie też lewa pokrywa robi się znacznie szybciej "ciepła", i póki co ( tfu, tfu...) altek działa.
To chyba normalne zjawisko w czasie indukcji prądu.

[compare]

Naczytałem się tu o tych cherlawych alternatorach w CBF-kach i wystraszyłem się, że może coś tam źle trybi. Swoją drogą ciekaw jestem, czy można do naszych motongów jakiś mocniejszy generator zapodać, jakiś nazwijmy to "akcesoryjny" żeby troszkę więcej prądu dawał.

[goramo]

Strona od alternatora robi się bardzo szybko gorąca. Po uruchomieniu zimnego silnika znacznie szybciej nagrzewa się lewy dekiel niż prawy.

Normalka.

Nie ma co wpadać w paranoję.

[rupert]

Swoją drogą ciekaw jestem, czy można do naszych motongów jakiś mocniejszy generator zapodać, jakiś nazwijmy to "akcesoryjny" żeby troszkę więcej prądu dawał.

Co do produkcji prądu, to nie jest tak źle, zapas pozwala na podpięcie akcesoriów. Problemem są miniaturowe akumulatorki. Dla pocieszenia lytrowców podam, iż w gaźnikowej 600 jest tylko 6Ah, a to już absolutne minimum

[Avalon]

Nazwa "akumulator rozruchowy" w naszym przypadku jest trafiona w "10"