Ja w zeszłym złapałem kapcia w tyle, na szczęście już w Warszawie. Wstrzeliłem 2 naboje i dało radę dojechać do chaty. Byłem z tym w warsztacie Motogumy, facet powiedział, że opona do wymiany ale jako, że było tuż przed majówką a nie miał na stanie nic co by pasowało zapodaliśmy piankę i trzyma do dziś. Co prawda to była dziwna dziura, przed wizytą w warsztacie uzupełniłem powietrze i przez 2 dni śmigałem po mieście. Zrobiłem 500 km i powietrze nie uciekało, były tylko wahnięcia rzędu 0,2 atm. ale o raczej na skutek zmian cieplnych.
Nikt tu nie napisał, że przed wpuszczeniem piany trzeba wypuścić do reszty powietrze z koła. Potem bez kompresora się raczej nie obejdzie. Chyba, że są inne sposoby.
Od tamtej pory wożę ze sobą zestawy naprawcze z nabojami bo jako tako się sprawdziły, piany nie bo duża. Ale mam też mały kompresor na 12V, taki z biedronki. Jak się pokombinuje to się uda go zmieścić pod siodełkiem. Obowiązkowo ciśnieniomierz na pokładzie. Ta awaria zaindukowała we mnie nawyk mierzenia ciśnienia w oponach w ilości większej niż potrzeba
.
Pozdr.