Siema, dziękuję wszystkim za rady.
Długo nie odpisywałem, bo w parę godzin po napisaniu tego tematu dostałem odpowiedź, że żeby o cokolwiek zapytać to muszę najpierw wejść w dział jakiś tam i się przedstawić, zrobić zdjęcia mojego moto itp itd. Dlatego stwierdziłem, że to p####lę.
Sprawa skończyła (lub nie) się tak, że w ten sam dzień poszedłem wieczorem do garażu i zdjąłem siedzenie, porozpinałem wszystkie kostki, odpiąłem aku i wypsikałem wszystko sprayem do elektryki, wyciagnalem bezpieczniki i przeczyscilem papierem sciernym bo byly bardzo zaśniedziałe. Po jakichś 2h skręciłem wszystko i sprzęt odpalił jak nowy
Mam 2 teorie co do przyczyny zalania elektryki. Pierwsza i ta bardziej prawdopodobna to taka, że od dłuższego czasu woziłem w schowku db killera od ktma mojego kumpla, który to db killer ledwo się mieścił w jakże pojemnym schowku pod zadupkiem
nie dało się tego schowka domknąc i była taka mała szczelina przez która pociekła sobie woda. Druga teoria mówi, że powodem dostania się wody do elektryki był brak lewej osłonki.
Tak czy siak wątpie żeby się to powtórzyło, ale pożyjemy zobaczymy...
A tak nawiązując do mycia myjkami ciśnieniowymi silników o których wspomniał kolega pare postów wcześniej. Myłem wczoraj silnik w samochodzie płynem do mycia silników i spłukiwałem karcherem. Niestety chyba za bardzo się postarałem i zbyt dokładnie umyłem alternator, który przestał działać. Akumulator mi padł, ale nie przeszkodziło mi to w kontynuowaniu wycieczki z narąbanymi kumplami do KFC i zrobieniu jeszcze jakichś 30km
Jak słowo daję, na podwórku mam lekkie wzniesienie na które nie dałem rady już wjechać. Całe auto przełączyło się chyba na jakiś tryb awaryjny bo skrzynia korzystała tylko z 2 biegów a na desce było kolorowo jak na choince w boże narodzenie