Yo!
No to dopadła mnie jakaś awaria.
Jak zwykle muszę przecierać szlaki z takimi skomplikowanymi przypadkami, bo nie kojarzę, żeby ktokolwiek takie coś przerabiał.
Motocykl zaczął gasnąć. Próbuję zebrać info, przy jakich okolicznościach.
Zaczęło się w sobotę.
Staczam moto z małej górki do tyłu, kierownica skręcona w prawo. Naciskam hamulec, zatrzymuję się, moto gaśnie.
Potem jadę po autostradzie, wyhamowuję ze 140 do zera, w końcowej fazie - moto gaśnie.
Potem już coraz częściej. Zauważam prawidłowość - po hamowaniu, jak np. chcę dodawać gazu albo gaśnie albo następuje chwilowy jakby zanik zapłonu, zapala się hiss i FI, po czym moto znowu zaczyna jechać. Oczywiście odwalam niebezpiecznego kangura.
W baku mało paliwa było.
Zatankowałem do pełna. Zrobiłem 100km bez żadnych objawów. I dziś znowu polka.
Po garażem udało mi się osiągnąć 100% skuteczności w gaszeniu moto:
Pochylam motocykl mocno w lewo, skręcam kierownicę na maksa w prawo. Gwałtownie prostuję jedno i drugie - moto gaśnie.
Analogiczny pochył na prawo z kierownicą w lewo - nic się nie dzieje.
Analogiczny pochył w lewo bez skręcenia kierownicy - nic się nie dzieje...
Podobieństwa występowania objawów póki co: niepełny bak, późna pora (wilgotność?).
Jutro spróbuję ją znowu pomęczyć z tym co jest w baku, a potem zatankuję i zobaczę, czy przestanie. To sugerowałoby znowu uszczelkę w pompie. Ale coś mi się widzi, że to coś od elektryki...
Ech.
Poproszę o jakieś sugestie, co dużo głów, to nie jedna.
Pozdro
Zbyhu