Witam,
W trakcie prac przy czyszczeniu i polerowaniu układu wydechowego zauważyłem spore pęknięcie kolektora od spodu w miejscu gdzie dwie rury schodzą się w jedną (zaraz przy mocowaniu) oraz pęknięcie puszki tłumika wzdłuż spawu przy mocowaniu do setu pasażera. Motocykl nie jest w związku z tym głośniejszy (w pewnym zakresie obrotowym wydech wpada w lekki rezonans na który nie zwróciłem wcześniej uwagi) oraz nie ma wyczuwalnych przedmuchów na mniejszych prędkosciach obrotowych, chyba że przytka się wylot tłumika. Wady tej nie zauważył również pan Lech z RedBike gdzie kilka tyś. km. temu robiony był duży przegląd. Próby doraźnego zaklejenia pękniecia klejem do wydechów z siateczką z włókna szklanego są bez sensu bo cała masa wykrusza się po kilku cyklach rozgrzania i wystygnięcia silnika. Nie wiem jak długo z takim wydechem jeździł poprzedni właściciel, natomiast regulacja luzów oraz kolor świec przy przebiegu 48tyś nie wykazały nadzwyczajnego zużycia czy złego przebiegu procesu spalania.
Czy taki stan rzeczy może negatywnie wpływać na wypalanie gniazd i zaworów(ludzie zakładają przeloty, prują i wiercą wydechy i jakoś żyją)? Powinienem oddać moto do kogoś kto mi to ładnie pospawa czy rozglądać się za używanym kolektorem? Nowy w hondzie kosztuje 4600 co jest ceną zaporową jak dla mnie, a akcesoryjnych do tego modelu nie udało mi się znaleźć.
Myślałem jeszcze o spawaniu na zimno (klej na bazie epoksydy cx80) ale obawiam się, że temp w "portkach" może przekraczać 350stopni. Jeśli możecie polecić mi kogoś z Warszawy lub okolic kto zajmuje się takimi naprawami, chętnie skorzystam z usług.