Szukałem butów, w których mógłbym jeździć na moto do pracy bez konieczności ich tam przebierania- czasem po kilka razy, gdy trzeba wyjść z fabryki, podjechać na moto, coś załatwić i wrócić. Chodziło o to by wyglądały z grubsza jak półbuty i pasowały do marynarki, nie rzucając się w oczy krojem adidasów czy plastikowym uzbrojeniem a la Robocop. No i oczywiście do jazdy po mieście. Moje kozaki TCXa, jakkolwiek świetne pod wzgl. trwałości, nieprzemakalności i wygody, przy wyższych temperaturach powodowały urywanie nóg.
Więc zanabyłem takie kawaleryjki z asortymentu Tarboru:
- na zdjęciach nie ująłem cholewki, bo to nieistotne – i tak jej nie widać
Z samouczka na stronie internetowej jakiegoś motosprzedawcy wynikało, że tego rodzaju buty należy kupić dopasowane (lekko ciasne) i nast. się „rozbiją”. Teraz wiem, że w takich butach jest to możliwe tylko pod warunkiem, że się w nich chodzi (!) codziennie przez miesiąc i prawdopodobnie dodatkowo w nich śpi. Poza tym są zrobione z grubej skóry i przez to dość szybko, nie używane, się kurczą.
Dodatkowo wykoncypowałem sobie, że kupię „dopasowane” i je rozbiję - by nie latały na nodze i przez to nie miały tendencji w spadnięcia w razie ew. dachowania.
Generalnie botki tego typu (mierzyłem kilka różnych firm) mają to do siebie, że są dość wąskie.
Niestety natura obdarzyła mnie szeroką łapą meksykańskiego złoczyńcy, więc musiałem dać do szewca do poszerzenia (14zł). Trochę to polepszyło sprawę ale, leżąc przyzwoicie na stopie, dalej lekko cisną po bokach. Chyba jednak powinienem kupić o numer większe i pogodzić się z tym, że będą to chodaki, które lekko „klapią” na nodze i w razie „W” odmaszerują szybko. Z resztą powstaje pytanie czy inne krótkie buty, już z założenia motocyklowe, nie spadną równie szybko w czasie fikołka.
Jeżeli chodzi o walory użytkowe w chodzeniu – nie rzucają się w oczy, nie jest w nich za gorąco nawet w największe upały. Niestety mają twardą podeszwę i słabą amortyzację - są dość głośne i trzeba się nauczyć w nich chodzić. Miały dodatkowo z przodu i na obcasie przykręcane obciachowe blaszki ale od razu je wyrzuciłem.
Jeśli chodzi o jazdę – mają wzmocnione (utwardzone) przód i piętę, twardą podeszwę (ułatwia stawianie na centralce). Wysokość cholewki powoduje, że staw skokowy nie jest przewiewany, jedynie górą wpada trochę powietrza, które lekko chłodzi. Cholewka sięga wyżej kostki przez co w mieście nie oparzy nas w kostki gorące powietrze buchające z silnika. Komfort termiczny – super. Nie jest w nich za gorąco, dość duża „stabilność” - nie ma efektu jak w kurtce meshatej (gorąco - spocisz się w korku-zimno gdy ruszysz). Całkiem dobrze sprawdzają się w warunkach z dziennymi skokami temperatur jak obecnie (10-22 stopnie). Buty mają obcas, co wymusza miejsce spoczynku stopy na podnóżkach. Dla mnie trochę za bardzo do tyłu – biegi zmieniam już czubkiem buta, równie często stawiam obcas na podnóżku. W butach o numer większych (ja kupiłem 41 – numeracja tu jest zupełnie popieprzona i trzeba po prostu mierzyć) tego problemu raczej nie będzie.