Przejrzałem dzisiaj oferty CB1000R na allegro. Wnioski nasuwają mi się takie:
Po po pierwsze - nie ma tego dużo. Raptem 1 strona ogłoszeń. Mało widać osób pozbywa się tego motocykla, bo co tu ukrywać - fajny to sprzęt.
Po drugie - myślałem, że moja cena jest jakaś wypierdzielona w kosmos, a tu się okazuje, że z ceną WYWOŁAWCZĄ plasuję się mniej więcej po środku stawki.
Więc ja, jak na razie, nie widzę w ogłoszeniach "cen posezonowych". Chyba jeszcze na to trochę za wcześnie.
A tak w ogóle ilekroć nie wsiądę na Bzyka i się przejadę, to na prawdę mam coraz mniejszą ochotę się go pozbywać. Mówię szczerze.
Ciśnienia na sprzedaż nie mam, finanse mnie w żaden sposób nie przygniatają żebym musiał gorączkowo pozbywać się moto i zjeżdżać mocno z ceny. Poza tym motocykl nie koń - karmić go nie trzeba, nie zdechnie. A jakikolwiek serwis jeszcze daleeeko.
Dopiero co niecały 1000km temu wymieniłem olej, zawory do sprawdzenia teoretycznie za następne 12 tys, a tak na prawdę można to sobie darować, bo i tak nic nie będzie do zrobienia.
Świeczki do wymiany dopiero za około 35 tys km.
A ubezpieczenie kosztuje raptem 90 zeta na rok.
Kuźwa, nie ma sensu sprzedawać....