W lutym-marcu to niesprzedane sztuki z rocznika poprzedniego są przeceniane o 2-3 tysiące, ewentualnie dodatkowo jakieś "gratisy" w postaci szyby, kufra itp.
Natomiast jak sprzęty z ubiegłego rocznika postoją cały sezon i się nie sprzedadzą, to wtedy obniżka jest już konkretna - wiem po sobie: zapłaciłem za litrowego CBFa 28,9 tys pln czyli w cenie 600tki z bieżącego rocznika.
A zatem moja rada - jak chcesz tanio wyrwać nowy motocykiel w salonie, to zacznij łazić po salonach już dzisiaj. Jestem przekonany, że we wrześniu lub październiku znajdziesz moto w lepszej cenie niż potem w lutym czy marcu.
Jest jednak pewien "minus" takiej opcji - w związku z tym, że kupujesz dużo taniej motocykl (a więc dealer niewiele na nim zarabia) to nie jest skory do dołożenia jeszcze czegokolwiek w gratisie... ale to raczej normalne (nikt nie sprzeda po kosztach motocykla i dołoży do niego w prezencie jeszcze jakieś gadżety...).
fragles napisał(a):Z trzeciej strony - na nowym motocyklu każda ryska będzie moja własna, a nie czyjaś tam (i to jest fajne), będę o nim wszystko wiedział i nie będę się zastanawiał na którym zakręcie padną mi światła, urwie się coś alboco...
I to jest moim zdaniem najlepsza sprawa
Poza tym nic tak nie cieszy jak moment kiedy odbierasz pachnący nowością sprzęcik z salonu Jest w tym coś niesamowitego...
P.S.
Na koniec jeszcze jedna rada - skoro masz zamiar pokusić się o zakup nówki sztuki salonowej, to na twoim miejscu dokredytowałbym się te kilka tysi i wziął wyprzedażowego litra. Będziesz miał spokój ze zmianą sprzęta na baaaaaaaaaaaaaardzo długi czas.
Kupisz 600tę - też wydasz sporo kasy, a po dwóch sezonach zapragniesz trochę więcej "mięsa" pod łapką i przy sprzedaży stracisz sporo.... a jak kupisz litra, to może nieco dłużej będziesz się z niego rozliczał, ale satysfakcja z jazdy będzie to wynagradzała