klemens napisał(a):Pojeździłem dzisiaj pół dnia nowym Crosstourerem i KTMem Adventure (a drugie pół starą cbfką). Wrażenia za kilka godzin jak dojadę do pracy (o ile ktokolwiek ciekaw).
Moje subiektywne wrażenia (nie związane z danymi technicznymi i testami w gazetach):
1. KTM. Plusy: moc silnika, oddawana od samego dołu. Rolgaz ma duży "skok", więc trudno odwinąć przypadkiem za dużo. Lekki ale nie daje (jak GS) odczucia wagi papierowej. To koniec plusów.
Reszta na minus. Największy mój zawód to zawieszenie. Ma 3 pozycje: b.twarde, twarde i dość twarde. To koniec regulacji. W dodatku, żeby przestawić trzeba się zatrzymać. Po takim krzyku medialnym spodziewałem się duuużo więcej. Silnik, zwłaszcza przy ostrym odwinięciu, ma takie drgawki, że po jakimś czasie cierpną dłonie. Pewnie to kwestia przyzwyczajenia ale GS (stary, na nowym nie jechałem) robi to wszystko bardziej miękko, choć też ma 2 gary. No i przyzwyczajenie do aksamitnych rzędówek-czwórek też robi swoje. Siedzisko: zsuwam się na bak ale przyznaję, że jest co najmniej niezłe. Podobne do GSa i pozycja też. Wykonanie plastików: klasa niżej niż w hondzie. Na dziurach jakoś to wszystko klekocze - w nowym moto. Co będzie później?
Biegi wchodzą idealnie, jak w cbf. Ale trudniej trafić w luz. W dodatku lampka N jest na dole zegarów i (przynajmniej dla mnie) jej dojrzenie wymaga oderwania wzroku od drogi - wkurwiające. I jeszcze jedno: nadmuch gorącego powietrza z silnika na piszczele. W jakimś stopniu jest to wszędzie ale tutaj wyjątkowo mi dokuczało. Osłona przed wiatrem: wyższa ale węższa niż w CBF. Much na wizjerze kasku brak. Ogólnie jestem jednak na NIE. I to dość zdecydowanie.
2. Honda. Zacznę od minusów, bo jest tylko jeden: masa. I niech mi nikt nie mówi, że jej nie czuć ble,ble,ble. Przetoczyć ten motocykl - trzeba chłopa. Do tego każde odchylenie od pionu przy małej lub zerowej prędkości skutkuje może nie strachem ale sporym dyskomfortem. Idealny na dziurawe drogi, krawężniki ale musi być twardo. Po wjechaniu w piach czy błoto tragedia. Już cbfką chyba łatwiej, bo łatwiej się podeprzeć. Odnośnie podparcia: podnóżki są w takim miejscu, że ZAWSZE zawadzę o nie, kiedy stawiam stopy na podłożu. Mocy odczuwalnie duuużo mniej niż w KTMie. Po części to zasługa masy i wału, który zawsze trochę dołoży strat i powoduje lekkie opóźnienie reakcji na gaz. Słaby dół silnika. Przy ostrym dodaniu gazu, w rejonie średnich obrotów pojawiają się takie lekkie "dwucylindrowe" drgania. Ale już wyszukuję minusy na siłę. Ogólnie Crosstourer BARDZO mi się podobał. Jeździłem wersją z automatem. Bajka. Fantastyczna rzecz. Ma oczywiście swoje wady. Np. rozpędzam się do 150 i hamuję do 50-60 a na wskaźniku biegu automat trzyma zapięty bieg 6. Gdy teraz chcę ostro przyspieszyć zaczyna się przyspieszanie... z biegu 6 !!! Chwilę trwa zanim automat się pozbiera. Biegi przełącza błyskawicznie ale nie zawsze dobrze je dobierze. Na szczęście są łopatki "tiptronika" i można to błyskawicznie skorygować.
Przyspieszenia na tym moto w ogóle nie czuć ale ze zdziwieniem chwilę po ruszeniu ze świateł widzę cyfrę 170 !!!
Ochrona przed wiatrem super. Muchy tylko na samej górze wizjera kasku. Kanapa fajna ale dla mnie ciut za miekka i też lekko się zjeżdża do przodu. Ale nie tak mocno jak w KTMie. Zawieszenie - pełna regulacja ale ręcznie. Moim zdaniem lepsze niż w KTMie i do tego beż elektroniki. O wiele bardziej komfortowo można ustawić je na dziury. I to bez bujania na szosie. Super.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym motocyklem, który w testach formuje końcówkę wyścigu. Dla mnie to jest na razie nr 1 w tej kategorii. Do tego wykonanie, plastiki - bez uwag. Kto wie, czy nie kupię...
Na koniec dodam, że kiedy po tych jazdach wsiadłem na CBFkę, stwierdziłem, że oto jest poszukiwany ideał i złoty środek.
Nie żartuję. Poczułem ulgę, że już siedzę na normalnym moto.
Zatem na razie wybieram... CBF1000.