przez klemens » Pt mar 08, 2013 9:52 am
Na plus Niemcom to, że do usterek się od razu przyznają i od ręki poprawiają. Gdyby CBF1000 była produkowana przez Niemców, to pewnie wymieniliby wszystkim wadliwe alternatory. A honda łaskawie po kilku latach zdecydowała się na wymiany ale akcja odbywa się po cichu. Jak się zgłoszę ze sprawnym (powiedzmy: jeszcze działającym) altkiem, to mi nie wymienią. A co będzie jak mi padnie na tureckim stepie albo gdzieś na Lofotach? Bo z tego, co słyszę, to, że padnie jest pewne.
Lepiej się wysrać i spóźnić niż być na czas i się zesrać