Siema Siema !!
Tu Browar!
...dzisiaj była piękna pogoda na moto ... więc wybór padł na WR-ke ... w sumie, jak mam być szczery to nawet nie pomyślałem, że można spokojnie pośmigać CBFą...
Wujek mi powiedział, że z naszej wiochy da się na Elektrownię w Rybniku zajechać... po wypytaniu w jaką ścieżkę skręcić postanowiłem to sprawdzić... wszystko szło gładko... w lesie raz ciasno, że gałęzie szurały o kierownicę raz droga na szerokość auta... później przejazd przez rzekę...potem trochę śniegu ale kupa frajdy... po około 40 minutach wyjechałem zaraz obok strzelnicy bractwa kurkowego, którą mi kiedyś Zbyhu pokazał także wiedziałem gdzie jestem... ale kij tam ze strzelnicą !! zaraz obok oczom mym ukazał się tor motocrossowy
dwóch kolesi napieprzało na full crossach. Skoki itp. ... ja czekałem, aż się troszkę zmachają i zrobią sobie przerwę ... no i wjechałem i szło mi nadzwyczaj dobrze .. jakieś małe skoki nawet zaliczałem.. i ciągle w sumie jeździłem po swoich śladach... tylko w jednym miejscu omijałem (sam nie wiem czemu) jedną chopkę i przejezdzałem obok niej ... - dodam, że tylko tam na torze była taka możliwość, żeby przejechać obok chopki....
...ale za którymś tam okrążeniem postanowiłem na tą chopkę wjechać ...... i tu mój dzień przestał być tak uroczy ....
Wszystkie chopki wyglądały tak:
https://www.dropbox.com/s/wai10hrpjwm88e8/chopka.jpg?m...więc prędkość najazdu nie miała większego znaczenia ....
a ta feralna chopka i moja gleba wyglądała tak:
https://www.dropbox.com/s/to32e9mjw7ftwsd/gleba_WR.jpg... w powietrzu zdąrzyłem tylko się zorientować, że nie dolecę .... i przedniekoło centralnie uderzyło w przeciwstok ... ja całym sobą o kierownicę i ryjem w ziemie.... (Tu gdyby był Zbyhu na pewno na filmiku by było co oglądać tym razem
)
Pierwsze wrażenia nic mnie nie boli prócz lewego uda, które napierdalało niemiłosiernie ... kolesie podbiegli pomogli mi się pozbierać odpaliłem gadzinę i zjechałem z toru... w sumie szczęśliwy, że tak to się skończyło i z przeświadczeniem, że tor to chyba jeszcze za dużo...
... no i oczywiście już wiedziałem, czemu tylko w tym miejscu dało się ominąć tą chopkę .. bo jak wyjdziesz z zakrętu ze zbyt małą prędkością to zwyczajnie mijasz chopkę bokiem i jedziesz dalej, a jak wiesz, że jesteś odpowiednio napędzony to walisz na chopę ... taaa mądry Browar po szkodzie
po około 15 minutach sprawdziłem moto - jest ok!
póżniej siebie : rękawica rozerwana, handbar troszkę skrzywiony, błotnik leciutko pęknięty, krew pod paznokciem,, i w cholerę bolące lewe udo, które z całym impetem wpadło na kierownicę ...
Jakoś się pozbierałem i dojechałem do domu...noga bolała ale dało się żyć .. po przyjeździe do domu i zgaszeniu silnika zaczęła mnie napierdlać konkretnie .. doszedł potężny siniak na środku uda (patrząc od frontu Browara) i mały krwiak na brzuchu....tutaj mięsień piwny zrobił swoje
.. Teraz smaruję się Fastum żel i piję Guiness-y Draught-y
jak mięsień nie pracuje to nie boli..ale każdy ruch (jego praca) to potworny bół - tak jakbym miał 5 skurczów w jednym miejscu na raz...
Jak jest tu jakiś lekarz to może się wypowie
...no to chyba tyle .. a przy okazji mój najdłuższy post na forum !
Lewa w górę