Moim zdaniem wiele osób trochę błędnie podchodzi do odzieży z membranami.
To nie są ciuchy z założenia
przeciwdeszczowe. To są ciuchy mające zapewnić pewną, ustaloną odporność na deszcz - jedne lepszą, inne gorszą. Ale w każdym przypadku ochrona ta jest
skończona, czyli taka, że po jakimś określonym czasie (i w zależności od intensywności deszczu) się kończy.
Po co one są zatem i dla kogo?
Ano po to, i dla takich osób, które 90% czasu spędzonego na motocyklu jeżdżą "wkoło komina" lub na maksymalnie kilkuset (200-300) km wypady. Wtedy takie ciuchy zdają egzamin, bo nie trzeba brać ze sobą kompletu przeciwdeszczówek, które jednak zabierają sporo miejsca. Zwłaszcza gdy trzeba zabrać dwa komplety - dla siebie i dla pasażera.
Dobrze uszyte ciuchy z dobrą membraną dają nam komfort nieprzemakania przez kilka godzin. Pozwalają zatem spokojnie dokończyć taką właśnie niezbyt daleką podróż bez obawy o problemy.
Oczywiście oprócz ochrony przed deszczem dają także sporo do ochrony przed wiatrem. A więc na rejony globu, gdzie pogoda jest zmienna (tak jak u nas) są całkiem spoko.
Natomiast rozpatrując potrzeby osób, które mnóstwo czasu na motocyklu spędzają w dalekich wyjazdach, gdzie od kilku do nawet kilkunastu godzin potrafią spędzić w ciągu dnia w siodle, kiedy muszą dziennie pokonać mnóstwo km, bo są w objazdowej trasie wkoło Europy i czy kropi niewielki deszczyk, czy napierdala ulewa muszą przebrnąć kolejne 500km, to rzeczywiście lepiej jest mieć wtedy dobry komplet wierzchnich przeciwdeszczówek, które z założenia właśnie do tego celu są stworzone. Czyli do
maksymalnej ochrony przed najgorszym nawet deszczem.
Każdy patrzy na jazdę motocyklem ze swojego punktu widzenia. Jeden wykorzystuje maszyną w 70% na kilku-kilkunasto kilometrowe dojazdy do pracy, w kolejne 25% na weekendowe kręcenie się wkoło komina a tylko w 5% na jakieś dalsze wypady (albo wcale), ktoś inny natomiast w ogóle nie wyciąga sprzęta z garażu jak nie ma do zrobienia minimum 300km.
Zwracam jednak uwagę, że jedno nie wyklucza drugiego -> czyli posiadanie ciuchów z membraną nie wyklucza zabrania ze sobą dodatkowo choćby góry przeciwdeszczówki na dalszy wypad. Ja np. tak właśnie robię.
Jak wiem, że mam niewielką drogę do pokonania, albo widzę, że deszcz jest niewielki, to mam w dupie zakładanie przeciwdeszczówki - po prostu jadę, bo wiem, że membrana zrobi swoje i będzie git.
Jeśli natomiast widzę, że zapowiada się porządna ulewa, albo np. pada dość mocno, a ja właśnie wychodzę z domu i mam w planie jeszcze 5 godzin jazdy gdzieś na jakiś zlot, to zarzucam na wierzch przecideszczówkę z Decathlona i tym samym zwiększam sobie znacznie ochronę przeciwdeszczową.
Nie skreślałbym zatem definitywnie ciuchów z membranami. Na pewno jednak najlepiej mieć takie, w których membranę można wypiąć.