Dla kobiety?? Lepiej dobrze przeczytaj:
Moj pierwszy motocykl to MZ 250, kilka dni temu kupiłem Henię CBF 600 i chciałbym coś o niej napisać. Po pierwsze :: To nie jest tylko i wyłącznie Moto dla Pań !!!Jak czytam na różnych forach to mnie krew zalewa- słabe, liniowe przyśpieszenie itp.. . Po drugie: Super się prowadzi , nie miałem z nią żadnych początkowo problemów. Po trzecie: Polecam dla wszystkich początkujących spokojnie na pierwsze moto. Nawet gdybym wcześniej nie jeździł MZ przy mojej wadze -75 kg poradziłbym sobie. Więc zacznę od początku.
Motocykl zakupiłem na południu Polski a jestem spod Gdańska czyli daleko. Była to naprawdę szybka decyzja, podjęta w jeden wieczór, szalona podróż.. Następnego dnia o 10 godzinie ruszyłem EIC na południe Polski. NA miejscu byłem o 17. Poznałem bardzo w porządku rodzinę,. Upewniłem się co do nich wcześniejszego dnia gdy sprawdziłem na face całą historie tego moto- jeździł w dalekie trasy i dobrze służył tej rodzince. To było ryzyko, ale warto było. O godzinie 20 zacząłem swoją podróż. NA początku lekko z gazem, hamulce tak samo- delikatnie. Było już ciemno gdy wjechałem na autostradę. Problemem był też mój kask- miałem przyciemnianą szybkę co było ogromnym problemem z widocznością. Na szczęście z czasem mój wzrok się przyzwyczaił. Nie mogłem także zrozumieć biegów - tak jakbym ich nie czuł- czy jadąc na 3 czy 6 biegu moto ciągnęło tak samo do przodu. Dziwiłem się- co to za moc jak to możliwe. Po otrzymaniu cennych wskazówek przyzwyczaiłem się (moja MZ to całkiem inne pokolenie wiadomo). Na autostradę gdy wjechałem poczułem się pewnie - ale dopiero wtedy gdy wzrok się przyzwyczaił do tej szybki. Próbowałem także rozpędzić ją od samego dołu: włosy mi się aż jeżyły na głowie- przepięknie ciągnie a wszelkie samochody były niczym w porównaniu do niej, wystarczyło trochę odkręcić na prostej a już miałem TIR za sobą. Gdy zrobiło się zimno i chciałem szybciej dotrzeć do celu na odcinku może 50 km jechałem mniej więcej 140/150 km na godzinę( a może i 160 km na godzinę) Niestety kark zaczął boleć i w dodatku zapaliła się kontrolka z rezerwą. Byłem w szoku bo na pełnym baku zrobiłem może niecałe 200 km tylko( 19 litrów). Zatankowałem 6l i wyruszyłem ponownie nie przekraczając 100/120 km na godzinę. Wtedy to była przyjemna jazda, w dodatku akcesoryjna szybka zrobiła swoje. Ta prędkość mnie w pełni usatysfakcjonowała nie tylko przyjemną jazda, ale także spalanie, bo na 5 litrach - spalonych zrobiłem grubo ponad 100 km. Dojechałem do domu w partiach - bo wcześniej zatrzymałem sie u siostry na 3 godziny snu ( była to 4:30) potem znowu w drogę robiąc łącznie w jednym dniu 700 km. Nie bolał mnie kręgosłup, nic nie czułem- no może zziębnięty tyłek bo temperatura w nocy spadała do 8, w dodatku przelotowy deszczyk. Wcześniej czegoś takiego sobie nie wyobrażałem nawet w snach!!
Dziś natomiast wyjechałem w miasto, była to naprawdę przyjemność. przyśpieszenia na światłach gdzie nie odkręcałem na max manetki samochody zwyczajnie pozostawały w tyle, nieważne jaki to był. NA MZ 250 trzeba było się naprawdę postarać, żeby choć na chwile być tym pierwszym a tutaj nic zero oporu jakiegokolwiek. Zawsze marzyłem, żeby wsiąść na takie moto, bałem się też, że mnie gdzieś zwieje a tu nic nadal żyje
Jedyne co mogę się pożalić to brakuje mi pomruku, lub zwiększonej głośności, ale rekompensuje to gdy na wolnych obrotach lekko `przygazuje` na akcesoryjnym tłumiku, wydobywa się wtedy basowy dźwięk przemieniający się potem w dźwięki typu ścigacz
Cóż mogę jeszcze rzec?? Mam nadzieje, że posłuży mi długo, długo jestem w trakcie kupna kufrów bocznych więc wtedy to już w ogóle będzie bajka :00 No może jeszcze kiedyś wymienie sobie tłumik, choć myślę, że to szkoda wydawać ok 2 koła na to. Następny rok należy juz do mnie !!