Hej,
mam leki problem, moto jeździło, jeździ i problemów nie było poza tym co standardowo
Pacjent to mój hornet 600 PC36, Na początku myśłałem że silnik umiera i panewki poszły się ten tego, ale google i filmiki pokazały mi, że panewki pukają na jałowym, a u mnie zaś na jałaowym cisza.
Reasumując :
Odstawiłem moto do rodziców - ponad 200 km bo jeszcze zrobilem sobie trasę objazdową w weekend. W Sobotę moto odstawione koło 14 zaś w niedzielę kolo 13 wyciągnięte z garażu i umyte ( wypchnięte nie odpalałem) umyty wepchnięty znowu do garażu. Koło 20 musiałem jechać do sklepu więc auta niechciało mi się odpalać i w drodze powrotnej ( 4 km) zaczęło mi coś kurde pukać na jałowym cisza, zaś jak wrzucę 1 i tak aż do 3/4 ( różnie) przy przyśpieszaniu z niskich obrotów mam pukanie, ale nie takie pukanie, że jak przyśpieszam to szybsze tylko takie ciągle jednostajnie , pukanie ustaje od jakichś 4 tys obrotów, a do tego jak zwalnia na biegu jest cisza.
To teraz pytanko do bardziej doświadczonych - to jednak panewki czy co?