Właśnie wróciłem z garażu.
Moto wybłyskało mi - jeśli dobrze interpretuję - dwa błędy.
Migał zapętlony tak:
Jeden krótki błysk, długa przerwa, jeden długi błysk, dwa krótkie, długa przerwa. I sekwencja zaczynała się od nowa.
Jeśli dobrze interpretuję zapisy z serwisówki oznacza to błąd nr 1 i nr 12.
I niestety jestem w dupie, bo teoretycznie oba mogłem sam wywołać wczoraj
.
Tzn. pierwszy błąd to niskie napięcie na MAP sensorze, przy którym silnik ma pracować normalnie. I tak jest.
Błąd nr 12 to brak łączności z wtryskiwaczem nr 1.
Obie rzeczy wczoraj rozłączałem i mierzyłem napięcia na wtyczkach
Światełko w tunelu jest tylko takie, że potem zrobiłem reset pamięci komputera i nie wykrywał już żadnych błędów. Dla próby rozłączyłem więc MAP sensor - błędów nie wykrył. Podłączyłem MAP sensor z powrotem - błędów nie wykrył.
Odpiąłem potem pierwszy wtryskiwacz - od razu wykrył po odpaleniu stacyjki (nie w trybie diagnostycznym). Po zgaszeniu stacyjki i podłączeniu wtryskiwacza, diagnostyka znowu nie wykryła, że coś było z tym pierwszym wtryskiwaczem.
Więc jest jakaś tam szansa, że jednak moje wczorajsze rozpinanie kostek nie wygenerowało kodów błędów, które komp wykrył, bo bez uruchamiania silnika rozpinanie i spinanie kostek nie zapisuje kodów błędów w pamięci.
Muszę więc teraz motocykl poskładać do kupy, przejechać się, rozebrać na nowo i sprawdzić jeszcze raz kody błędów.
Najbardziej mnie dziwi ten błąd pierwszego wtryskiwacza. Taki błąd z automatu odcina zapłon i pompę paliwa, a nigdy nie miałem żadnych z tym problemów. Raz jeden w życiu moto mi zdechło samo z siebie, nie wiem czemu, ale to było ze dwa lata temu i od tamtej pory nigdy więcej się to nie powtórzyło.
No nic. W najbardziej optymistycznym układzie okaże się, że walnięty jest MAP sensor i jego wymiana uleczy motocykl
.