Nawet jeśli napiszę, to i tak nie uwierzysz, bo nikt mi nie wierzy. Ale napiszę...
Pierwszy powód jest taki, że ja nie lubię zap...lania. Po prostu nie potrzebuję tego. Pojeździłem litrem, pojeździłem różnymi 650tkami (spokojnymi) i zdecydowanie wolę tę mniejszą pojemność. Lubię sobie pojechać 100-120 i się delektować, a nie spinać. Jakbym się chciał spinać to bym nie rzucał pracy w reklamie
Jestem nudnym 34 latkiem
Drugi powód - równie ważny: moja żona. Stwierdziła, że po prostu się będzie o mnie bała (a ja nie chcę mieć przyjemności kosztem czyjejś spinki). Przejechaliśmy się razem na litrze i po prostu trochę za dużo tego mięsa tam jest pod łapą.
Uzasadnienie: GS500 nam dwojgu w trasie w zupełności wystarczał, jeśli chodzi o moc. Był za to troszkę niewygodny dupowosiedzeniowo.
Uzasadnienie nr2: nigdy nie odkręciłem do końca w GSie
bo tego po prostu nie potrzebuję.
Pewnie kiedyś kupię tego przysłowiowego litra i tak, bo człowiek to takie dziwne zwierzę... ale chcę parę lat pojeździć na takiej fajnistej 600. 5 sezonów chciałbym na niej spędzić. Stąd pytanie o przebieg tej od dealera - czy nie jest za duży.