Na początek pragnę zaznaczyć, że cieszą moje serce samodzielnie budowane olejarki łańcucha, a mój post to nie "krytykanctwo", a próba zwrócenia uwagi majsterkowiczów na pewien drobny szczegół, którego - jak pokazują poniższe zdjęcia, często nie dostrzegamy.
Jest tutaj pełno zdjęć z dyszami zamontowanymi kilkanaście do kilkadziesiąt milimetrów od łańcucha/zębatki:
Tak patrzę na to i dochodzę do wniosku, że to świetnie smaruje gdy motocykl nie jest w ruchu. Wtedy ta kropla pędzona siłą grawitacji spadnie sobie w dół i nasmaruje łańcuch. Montując to w ten sposób nie zastanowiliście się jak taka kropla będzie spadać w trakcie jazdy? Gdy macie pęd powietrza wraz z jego zawirowaniami wokół elementów podwozia, gdy macie boczny wiatr, gdy macie wibracje układu zawieszenia i napędowego, to nie będzie spadać idealnie w dół. Tu nie trzeba doktoratu z fizyki i mechaniki płynów.
Montujcie wylot dyszy smarującej jak najbliżej łańcucha/zębatki, np tak: