Przed majówką zakupiłem kilka rzeczy za ok 600zł (kask + drobiazgi). Gość odbiera co prawda telefon, ale 3 dni go męczyłem zanim się przyznał, że kasku na stanie nie posiada. Sprowadzenie nowego odpadało, bo wg niego kask wycofany z produkcji i takie tam. Miło poprosiłem o zwrot całej kasy. Dobijałem się co kilka dni, ale kasę zwrócił dopiero przed łikendem (3,5 tyg po tym jak mu przelałem) po groźbie zgłoszenia sprawy na Policję.
Nie wiem, jak można istnieć na rynku w taki sposób, ale pewnie robienie ludzi w huja nadal u nas jest w modzie.
