RNP napisał(a):ale który ma jedną zaletę:
Jak tylko będziesz chciał to zawiezie Cię na koniec świata i wrócisz z nim do domu - nawet gdybyś tam nie chciał jechać. Pewnie już wiesz o jaki motocykl chodzi.
O tak, co jak co, ale speców od marketingu to BMW ma świetnych...
Nie wiem, czy miałeś okazję zapoznać się z relacjami z podróży motocyklowych takich gości jak "Mnich", Naczelny Filozof, Bocian czy chociażby przejrzeć stronkę naszego forumowego kolegi Zbyha... a im podobnych jest w necie jeszcze wieeeelu....
Większość z nich objeździła kawał świata na motocyklach, które kosztują ułamek ceny tego GSa.
Nie wiem, czy widziałeś kiedyś filmy skręcone przez amatorów-podróżników z wysp brytyjskich - chodzi mi o MondoEnduro oraz Terra Circa. Goście objechali świat dookoła na DR-kach 350
Nie mieli żadnych sponsorów, nikt im nie pomagał ani nie mieli kasy na maszyny pokroju GS czy GTL.... a mimo to pierdolnęli taką wycieczkę, że wszystkim kopary opadły do samej ziemi - i na dodatek zrobili to dwa razy...
Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał. Ja nie chcę deprecjonować wartości i walorów GSa, daleki jestem także od krytykowania Twoich marzeń i dążeń, ale gdybym był na twoim miejscu mocno bym się zastanowił nad tym, czy rzeczywiście taki GiejeS za blisko 70 koła papieru jest mi do szczęścia rzeczywiście potrzebny....
Dlaczego?
Bo skoro dzisiaj nie masz czasu na jazdę motocyklem, który już posiadasz, to czy będziesz miał czas na globtroterskie podróże na wymarzonym GSie gdy już go posiądziesz?
Inna sprawa do przemyślenia to, czy skoro musisz nieźle harować żeby zdobyć taką BMKę, to czy zdążysz jeszcze, po jej zakupie, nazbierać kasę potrzebną żeby się na "wyprawę życia" wogóle wybrać?
Czy nie byłoby równie dobrze wyposażyć posiadany motocykl w potrzebne globtroterowi diwajsy i za kasę, którą wpakowałbyś w Beemę pojechać w podróż?
Albo kupić maszynę endurowatą typu TransAlpa - nowy kosztuje mniej niż połowę ceny GSa
, i można nim jechać dokładnie na taką samą eskapadę jak GiejeSem... Zaoszczędzona kasa powinna wystarczyć na kilkumiesięczną wyprawę na wschód...
Chyba, że celem jest po prostu posiadanie motocykla, o którym można powiedzieć, że "zabierze mnie na koniec świata i z powrotem", ale e facto mimo jego posiadania, nigdy się nie podejmie wyzwania nawet w kilku procentach tak ambitnego jak wyprawa "na koniec świata".
Ja w pełni rozumiem marzenia i chęci posiadania czegoś "lepszego", czegoś innego niż się ma w danej chwili. Chyba każdy ma takie chwile, że marzy o jakimś tam super sprzęcie.
Tylko, że coraz częściej mam świadomość, że zamiast dążyć do zmian maszyny, która potem i tak będzie większość czasu spędzała w garażu, IMO zdecydowanie lepiej jest przeznaczyć kasę na zwiedzanie świata na tym, co się aktualnie ma. Bo się może kiedyś okazać, że czekając na swój wymarzony sprzęt straciło się bezpowrotnie czas, którego nikt już nie zwróci....
Co innego jeśli się po prostu
MA kasę i wpada na pomysł żeby sobie ziścić marzenia o wyprawach - wtedy idzie się do salonu i po prostu wybiera sprzęt odpowiedni do swoich potrzeb. Wtedy to inna bajka...