goramo napisał(a): kochałem tą swoją ETZtę jak kobitę i bardzo dzisiaj żałuję, że ją sprzedałem.....
Kilku moich znajomych (ex-ETZ) też tak mówi.Ja nie popełniłem tego błędu Wczoraj zrobiłem nią całe 3km koło domu, z dzieciakiem na baku. Obydwaj banan po uszy. To nie japoński myśliwiec odrzutowy, to moto "żyje"
Swoją drogą - gdyby nie cieszyło mnie zap*****lanie i przyspieszenia, jeździłbym Freewindem. Miałem się okazje nim bujnąć - zajebiste moto, wcale nie wysokie, taka trochę mocniejsza MZa de luxe
Namawiam ślubną na prawko jazdy, żeby jej (tzn. nam ) kupić coś w tym stylu