Były już drogie kaski, to teraz coś z niższej półki.
Airoh SV55. Kask za 500-600zł.
Mam go od początku 2007 roku, a więc leci mu szósty sezon. Miałem go jeszcze w czasach TDMy, a więc kask obecnie musi mieć nalatane ze mną ok. 100 tyś.km (~16kkm na TDM i 84kkm na CBF).
Do dnia dzisiejszego nie wymieniłem w nim nic i nic się nie zepsuło. Na początku odkręcały się śruby trzymające szczękę, ale po ich dokręceniu potem już był spokój.
Wywietrznik z tyłu głowy zaczął bardzo opornie chodzić i zaczęła pękać eko-skóra na dolnym kołnierzu wokół szyi. I to tyle z rzeczy, które nie wytrzymały próby czasu.
Kask przez lata nie zrobił się luźny. Jest cały poobijany i porysowaną ma szybę, ale ogólnie dalej spełnia swoją funkcję. Mechanizm szczęki działa bez zarzutu, blenda opuszcza się i podnosi. Kask wielokrotnie mi spadł z siedzenia na ziemię i nic się w nim nie rozleciało. Zapięcie pod szyją wygodne i też nie wykazuje chęci zepsucia się.
Nie mam porównania co do głośności z innymi kaskami. Ja wychodzę z założenia, że jak zasuwam na moto, to musi coś hałasować i mnie to nie przeszkadza.
Także ja bardzo gorąco polecam ten kask. Jest wygodny, ma szczękę, blendę, nie rozpada się i nie kosztuje fortuny. Słowem ma wszystko, czego mi potrzeba.
Jedyny powód, dla którego zastanawiam się nad jego wymianą, jest to, że wygląda powoli, jakby przeżuła go krowa. Szybka też zwolna robi się mało przejrzysta, a jej wymiana mija się z celem, bo jest dosyć droga.
Jednak jak będę ten kask zmieniał, to prawdopodobnie kupię drugi raz taki sam .