Romek napisał(a):Powiedzmy sobie szczerze, prędkości powyżej 220 to bicie rekordów. Ani to przyjemne, ani bezpieczne ani zdrowe dla silnika nie mówiąc o portfelu. Można tak pojechać kawałek ale nie cisnąć na całej wyprawie szczególnie w pl.
Fakt. "Ochrona" przed wiatrem na tym moto wtedy już nie istnieje, a przy kiepskim układzie wiatru i przy zapiętym kufrze jest już nieprzyjemne wężykowanie.
Jeśli chodzi o silnik, to na przed-liftowej CBFie w zasadzie powyżej 200 nie jest już przyjemnie. Przy 200 silnik osiąga 8 tys obrotów, a to już poziom jego
mocy maksymalnej. Powyżej tej wartości moc spada, a moment obrotowy to już w ogóle leci z piec na łeb. Od 220 w górę, to już żyłowanie tego motocykla - mocy nie ma, momentu zupełnie nie ma...
Inaczej jest natomiast w CB1R - niby niewielka różnica( silnikowo) w stosunku do CBF, ale zupełnie odmienne wrażenia. Przy 200 mamy także analogiczne 8 tys obrotów, ale w tym przypadku osiągamy
dopiero maksymalny moment obrotowy, a do maksymalnej mocy pozostaje jeszcze 2 tys obrotów. Co to oznacza w praktyce? Tam gdzie "stara" CBFka już traci siły, CB1R daje najmocniej do pieca i wyrywa jeszcze do przodu. A koniec rumakowania zaczyna być odczuwalny dopiero około 2,5 tys obrotów wyżej.
Dlatego jadąc na CB1R w zakresie 200-220 ma się wrażenie, że to jego ulubiona prędkość.
Tylko kierowcy łeb wtedy urywa niemiłosiernie....